Miły, czuły, uczynny i naprawdę mnie kocha. Tylko ta jego chora zazdrość psuje cały efekt i powoduje wątpliwości, czy ślub jest dobrym posunięciem. Bardzo się boję, że jak już będę żoną, Adaś zamknie mnie w złotej klatce, bo uzna, że może. Kocham go i chcę, by się zmienił. Naprawdę nie wiem, jak mam sprawić, by żyło
Muszę się gdzieś wyżalic bo zwariuje. Mój mąż mnie nie kocha. Swoim zachowaniem doprowadza mnie do depresji. Mam z nim dwoje dzieci, różnie między nami bywało. Często mnie poniżał, wyzywal a ja jak to ja tzw chora miłość. Pozwalalam mu na to. Córka teraz otwarcie mówi co o nim myśli, jemu to się
fot. Adobe Stock Jesteśmy ponad 15 lat po ślubie. Tomek zawsze był mi wierny i nigdy mnie nie oszukał. Przynajmniej tak mi się wydawało. Boże, jak potwornie się poczułam, gdy przypadkiem usłyszałam jego rozmowę. – Nie, naprawdę dziś się nie wyrwę – przekonywał kogoś. – Muszę trochę popracować. A poza tym widzieliśmy się przecież wczoraj – dodał nieco zirytowany. – Spróbuję się wyrwać w sobotę – obiecał. Pewnie rozmawia z Wojtkiem, pomyślałam. Pamiętałam, jak wczoraj mówił, że wybiera się do niego na mecz, więc początkowo byłam przekonana, że tłumaczy coś przyjacielowi. Później jednak zaczęłam mieć wątpliwości. A może miał się spotkać z kobietą? Nie, to nie mogła być prawda. W sobotę Tomasz wcisnął mi kit o awarii w firmie i wyszedł. Miałam ochotę za nim pojechać i dowiedzieć się, gdzie tak naprawdę idzie, ale tylko przeszukałam jego kieszenie i biurko. W dolnej szufladzie znalazłam gorące liściki od jakieś Myszki, a w kieszeni jego ulubionego garnituru rachunek za kwiaty i kwit z drogiego hotelu. Zacisnęłam ze złości pięści i popłakałam się. Gdy w końcu się uspokoiłam, stwierdziłam, że na pewno nie oddam go tej myszy bez walki. Zadzwoniłam do Tomka. Początkowo nie odbierał, w końcu jednak usłyszałam niecierpliwe „halo”. – Jestem bardzo zajęty. W firmie jest urwanie głowy – mówił zdenerwowany. – Pękła rura, zalało nam pokój z dokumentacją, musimy się z tym uporać, zanim szlag trafi wszystkie papiery – tłumaczył. – Tomek, ale ja jakoś tak dziwnie się poczułam. Słabo mi, serce mnie boli. Przyjedź, boję się być sama – skłamałam. – No, przecież nie dam rady, mówię ci, że... Zresztą, dobra, będę za pół godziny. Gdyby co, dzwoń po karetkę. Łzy ciekły mi po policzkach. Powiedziałam mu, że zasłabłam, a on co? Zupełnie się tym nie przejął. Przyjechał jednak po godzinie. Wyglądał na wściekłego, za to jego ubranie było nieskazitelnie czyste. Gdyby sprzątał firmę, jak mówił, pewnie by się ubrudził – pomyślałam. – Czemu po mnie dzwoniłaś? – spytał szorstko. – Całkiem dobrze wyglądasz – dodał po chwili. – Przeszło ci? Może powinnaś iść do kardiologa? – zasugerował, podając mi szklankę wody. – A może to już pierwsze objawy menopauzy? Menopauzy?! Mam 39 lat! – chciałam krzyknąć, ale tylko wypiłam wodę i wyszłam z pokoju. Tomasz został w domu, ale przez cały dzień snuł się z miną męczennika, raz po raz piekląc się o jakieś drobiazgi. – Przeklęty dywanik. Ile razy ci mówiłem, żebyś go podkleiła?! – wybuchnął w końcu, potykając się w korytarzu. – A czemu ty tego nie zrobiłeś? – spytałam i zamknęłam się z książką w sypialni. Tomek przyszedł do mnie dopiero po północy, przedtem dość długo rozmawiał przez komórkę. Nie musiałam podsłuchiwać, od razu wiedziałam, że dzwonił do niej. Następnego dnia przeszłam do działania. Kiedy brał prysznic, spisałam z jego telefonu namiary na przeklętą Myszkę, zastanawiając się, czy będę miała na tyle odwagę, żeby do niej zadzwonić. W końcu po dwóch dniach wystukałam jej numer. – Tak? – głos w słuchawce był młody i beztroski. – Halo, kto mówi? – Dzień dobry. Dostałam pani numer od wspólnej znajomej. Chciałabym z panią o czymś porozmawiać – wydusiłam z siebie. – Od znajomej? To pewnie chciałaby pani się u mnie umalować? Robię fantastyczny makijaż. Własny mąż pani nie pozna – mówiła Myszka, zupełnie nie wyczuwając napięcia w moim głosie. Prowadziła salon kosmetyczny na spółkę z koleżanką. Weszłam do środka i od razu poznałam ją po głosie, lekko sepleniła. Atrakcyjna – stwierdziłam, mierząc ją wzrokiem i zastanawiając się, gdzie Tomasz mógł ją poznać? W barze? Na ulicy? W sklepie, a może przez Internet? Tyle się teraz słyszy o żonatych facetach, którzy surfują po sieci. No i znalazł sobie Myszkę, niech go diabli– pomyślałam, patrząc na jej zgrabne, długie nogi. Co prawda mam zmarszczki wokół oczu, ale figurę jeszcze niezłą. Czemu więc mnie zdradza? – Życzy sobie pani makijaż wieczorowy czy ma być spokojny? – zapytała, sięgając po paletę z kolorowymi cieniami do oczu. – Życzę sobie, żebyś zostawiła w spokoju mojego męża – stwierdziłam kategorycznie, spoglądając w olbrzymie lustro, przed którym mnie posadziła. Zatkało ją, ale szybko odzyskała tupet. – Tomasz nie wspominał, że jest żonaty. Mówił raczej o separacji i pani problemach emocjonalnych – oznajmiła. – Nie ma sprawy, mogę zniknąć. I tak już się z nim nudziłam. Nie mógł się wyrywać na całe noce – wzruszyła ramionami. Wstałam i wyszłam. Cała się trzęsłam, ale czułam też pewną satysfakcję. Nie przypuszczałam, że odważę się stanąć twarzą w twarz z tą kobietą i powiedzieć jej, że jestem żoną Tomasza. Przez następne dni obserwowałam uważnie męża. Był przygaszony, chwilami wściekły, wręcz agresywny. Kłócił się o wszystko albo na odwrót – zamykał się w sobie na całe dnie. Oczywiście wiedziałam, co było tego powodem – najwyraźniej Myszka dotrzymała słowa i spławiła Tomka. Cieszyłam się, podsuwając mu pod nos jego smakołyki i paradując przed nim w nowych seksownych ciuchach. Kochałam męża i teraz, gdy zakończył swój romans, wierzyłam, że odzyskam jego uczucie. – Może wybierzemy się do tej włoskiej knajpki? – zagadnęłam go którejś soboty. Marzyłam, że zjemy spaghetti, a potem siądziemy przy butelce chianti jak za dawnych czasów. Będziemy rozmawiać o naszych planach i marzeniach. Mój mąż ledwie mnie dostrzegał. Najpierw bezmyślnym wzrokiem wpatrywał się w menu, potem dłubał widelcem w swoim makaronie, raz za razem spoglądając to na okno, to na swoją leżącą na stoliku komórkę. – Czekasz na jakiś telefon? – zapytałam obojętnie, choć w środku kipiałam. Więc on jednak wciąż o niej myśli. – Nie – rzucił przez zęby, a potem patrzył w przestrzeń gdzieś ponad moją głową. Do końca kolacji odpowiadał jedynie monosylabami, potem wstał, powiedział, że boli go głowa, zapłacił i pociągnął mnie do wyjścia. Chciało mi się płakać, ale nie poddawałam się. Mijały tygodnie, a ja dzień po dniu starałam się ratować nasze małżeństwo. Skakałam koło niego, dbałam o siebie, organizowałam wspólne wyjścia i weekendowe wypady, a on? Znowu kogoś miał. Tym razem dowiedziałam się o tym od naszej wspólnej znajomej. – Słuchaj, Tomasz spotyka się z jakąś młodą dziewczyną z naszej firmy. Długo zastanawiałam się, czy ci o tym powiedzieć, ale uznałam, że masz prawo wiedzieć – stwierdziła Joanna, która od lat pracowała z moim mężem w biurze. Wpadłam w histerię, potem kilka dni przepłakałam, ale wciąż się nie poddawałam. Śledziłam Tomasza, w końcu wybrałam się do tej kobiety. Krzyczałam, groziłam, wyzwałam ją od najgorszych. Miałam szczęście – podobnie jak Myszka znikła z życia Tomasza, ale w naszym małżeństwie niczego to nie zmieniło. Minęły dwa miesiące i odkryłam, że mój mąż znowu zdradza mnie z jakąś młodą dziunią. Walczę. Śledzę go. Myślę, jak się z nią rozprawić. Czasem jednak, gdy leżę nocą u boku obojętnego męża, zaczynam się zastanawiać, ile jeszcze zniosę. Czy dla największej nawet miłości można zrezygnować ze swojej dumy i godności? Leżę, wsłuchując się w równy oddech Tomasza i nie wyobrażam sobie dnia, w którym on po prostu się spakuje i odejdzie. Tak bardzo go kocham. Może należę do tych kobiet, które bardziej niż godność cenią pozory? – myślę, obracając się na drugi bok. Zegarek pokazuje 4:30 nad ranem, ale wiem, że już nie usnę. Księżyc rzuca srebrną poświatę na twarz Tomasza i widzę, że mąż uśmiecha się przez sen. Śni o niej – myślę przez łzy. Czuję żal, ale i nadzieję. Nadzieję, że któregoś dnia on zmądrzeje i będzie jak dawniej. Bo z mojej strony nic się nie zmieni. Już wiem, że nigdy nie pozwolę mu odejść. Chcesz podzielić się z innymi swoją historią? Napisz na redakcja@ Więcej listów do redakcji:„W wieku 16 lat oddałam córkę do adopcji. Teraz uratowałam życie wnuczce, która była ciężko chora”„Mój narzeczony pochodził z majętnej rodziny z koneksjami, a ja nie śmierdziałam groszem. To nie mogło się uda攄W wieku 45 lat zostanę po raz drugi mamą i po raz pierwszy babcią. Nie planowałam tego, ale tak w życiu bywa”
Czytając go, płakałam. Za zgodą autorki, publikuję jego treść, bo myślę, że nie bez powodu go dostałam. To wołanie o pomoc. To chęć pokazania światu, że są kobiety, które codziennie są traktowane podobnie. Przez kogoś, kto uważa, że skoro jest Facetem, ma więcej praw, choć obowiązków niekoniecznie. A w końcu to
fot. Adobe Stock, goodluz Nie, nie cieszyłam się, kiedy Tomasz zginął. Nie jestem potworem. Ale muszę się przyznać, że poczułam ulgę. Życie z nim było naprawdę trudne. Czy kochałam męża? Tak, przez kilka lat. Rok przed ślubem do szaleństwa, potem jeszcze przez dwa, może trzy lata. A przez kolejne 40 lat po prostu w tym małżeństwie trwałam. Bo uważałam, że to mój obowiązek. Wiem, dlaczego tak łatwo dałam się zauroczyć Tomaszowi. Po latach pętania się po domach ciotek bardzo chciałam wreszcie być na swoim. Miałam 18 lat, nie wiedziałam, że to nie oznacza, że muszę znaleźć męża. Mamy nie pamiętam. Zmarła, kiedy nie miałam nawet trzech lat. Tata się załamał. Nie umiał się mną zajmować. Po kilku miesiącach zamieszkałam z ciocią Olą, siostrą mamy. Spędziłam u niej osiem lat. Byłam z nią szczęśliwa. Zabrała ją ta sama choroba co mamę – nowotwór piersi. Teściowa uważała, że synowa to popychadło Nie wiem, jak to wyglądało naprawdę, ale miałam wrażenie, że reszta rodziny ciągnęła na pogrzebie cioci losy. Przegrany musiał się zaopiekować mną. Myślę, że wtedy skończyło się moje dzieciństwo. Wuj Ryszard i ciotka Ilona zajmowali się mną przez dwa lata. Ale kiedy urodziły im się bliźniaki, przekazali mnie ciotce Agacie i jej mężowi Wojtkowi. Trójka ich dzieci nienawidziła mnie. Ich najstarszy syn Jacek zaczął mnie obmacywać, jak miałam 14 lat. Kiedy o tym powiedziałam cioci, wyrzuciła mnie z domu. Zlitowała się nade mną siostra babci, ciocia Irena. Byłam jej wdzięczna, zanim zorientowałam się, że po prostu potrzebowała darmowej sprzątaczki i kucharki. Chyba w tych rolach się sprawdziłam, bo jak Irena zmarła, koniecznie chciały mnie jej dwie młodsze siostry, obie wdowy grubo po siedemdziesiątce. Wygrała ciotka Celina. Mieszkałam z nią, kiedy poznałam Tomasza. Przyszedł do domu malować ściany. Chodził po całym domu półnagi i prężył muskuły. Zakochałam się od razu. Tomasz był tylko pomocnikiem, ale opowiadał mi, że lada chwila założy swoją własną firmę remontową. Wierzyłam mu. We wszystko. Także w to, że mnie kocha i że jak zgodzę się zostać jego żoną, będę jego królową i niczego mi w życiu nie zabraknie. Zaraz po ślubie zamieszkaliśmy z jego rodzicami. Teściowa okazał się gorsza niż ciotka Celina. Uważała, że synowa to darmowe popychadło. Gotowałam, szorowałam podłogi, prałam i prasowałam. Raz spróbowałam o tym porozmawiać z mężem. Ofuknął mnie, że jestem niewdzięczna, bo mieszkamy pod dachem jego rodziców za darmo. Poskutkowało. Wynajęliśmy mieszkanie – Mamusia całe życie zajmowała się domem. Nie miała córki, żeby jej pomogła. Cieszę się, że teraz może odpocząć – odpowiedział. Wyprowadziliśmy się dopiero, gdy urodził się Maciek. Teściowej przeszkadzał płacz dziecka. Kiedy Tomasz ciągle pouczał mnie, żebym coś zrobiła z małym, bo nie jesteśmy u siebie i musimy się liczyć ze zdaniem mamy, po raz pierwszy się postawiłam. – Tomek, są dwa wyjścia. Mogę udusić Maćka poduszką albo się wyprowadźmy – warknęłam. Wreszcie byłam u siebie. Dalej harowałam, bo Tomasz nie dotykał się do żadnych prac domowych ani nie pomagał przy dziecku. Ale przynajmniej robiłam to po swojemu. Nigdy nie pracowałam zawodowo – więc nie miałam własnych pieniędzy. Tomasz dawał mi wyliczone kwoty na zakupy i sprawdzał rachunki. O pieniądze na buty dla siebie czy płaszcz musiałam prosić. Przy każdej okazji wypominał mi, że to są JEGO pieniądze, nie moje. A jednocześnie wypominał mi, że na chrzciny syna kuzyna włożyłam tę samą sukienkę co na jego wesele. – Mogłabyś się postarać, żeby nie wyglądać jak kocmołuch – przygadał mi, kiedy wróciliśmy. Przypomniałam mu, że prosiłam o pieniądze na sukienkę, ale mi ich nie dał. – Pieniądze i pieniądze. Masz maszynę do szycia, możesz coś uszyć, przerobić. Żona Patryka wszystkie ubrania dla siebie i dzieci szyje sama, wiesz, jaka to oszczędność? – oznajmił. Tomasz nigdy nie podniósł na mnie ręki Poddałam się. Jak w wielu innych sprawach. Po prostu żyłam z dnia na dzień. I cieszyłam się, że Maciek zdrowo rośnie. Gdy czasem było mi bardzo źle, przypominałam sobie uśmiech synka i wiedziałam, że muszę zaciskać zęby dla niego. Tomasz nigdy nie podniósł na mnie ręki. Moje koleżanki ze szkoły uważały więc, że jest dobrym mężem i że wydziwiam. Ale ja się w małżeństwie dusiłam. Kiedyś wyobrażałam sobie, że z mężem, a potem i dziećmi będziemy zwiedzać Polskę, a może i Europę. Że będziemy razem robić mnóstwo rzeczy: bawić się, chodzić do kina, że będziemy mieć mnóstwo przyjaciół. Owszem, Tomasz miał kolegów. Spotykali się w każdą sobotę. W barze, sami, bez żon. Wracał z tych spotkań kompletnie pijany, w niedzielę wstawał dopiero na obiad. Pierwszą próbę zaczęcia pracy zawodowej podjęłam, kiedy Maciek poszedł do przedszkola. Chciałam mieć swoje pieniądze, swoją odskocznię od domu. Ale prawda jest taka, że moja pensja na pewno by nam się przydała. Wbrew zapowiedziom Tomasz ciągle nie założył swojej firmy. Zatrudniał się raz tu, raz tam. Pieniądze raz były, a raz nie. – Oszalałaś? Jaka praca? W domu masz jej za mało? Mam wracać z pracy do bałaganu i robić sobie kanapki? Nie ma mowy – zareagował nerwowo. Przekonywałam, że dam radę i zająć się domem, i pracować. Tak bardzo chciałam się wyrwać z domu… Nic z tego. Maciek miał już 13 lat, kiedy Krysia, moja znajoma z technikum, zaproponowała mi pracę w kwiaciarni: – Jola, otwieram filię na drugim końcu miasta, potrzebny mi do pracy ktoś zaufany. Wiem, że lubisz kwiaty, a kurs bukieciarski ci opłacę. Nie udało się. Tomasz zdenerwował się tak bardzo, że myślałam, że to będzie ten pierwszy raz, kiedy mnie uderzy. – Czegoś ci brakuje? Głodujesz czy co? Przygód szukasz, o to ci chodzi! – ryczał. Dałam spokój. Najgorsze, że przestałam marzyć O podróżach, pracy, nauce francuskiego czy tańca towarzyskiego. Pogodziłam się z tym, że nic mnie już dobrego w życiu nie czeka. A o tym, że może kiedyś zostanę wdową i będę mogła żyć po swojemu, nawet nie miałam odwagi myśleć. To na pewno byłby grzech. Tomasz zginął na budowie. Spadł z rusztowania. Maciek już wtedy od lat mieszkał w Dublinie. Teściowie nie żyli. Byłam zupełnie sama. Oczywiście, popłakałam się. Spędziłam z Tomaszem 40 lat i ciągle pamiętałam, że kiedyś go kochałam. Potem trzeba było załatwiać pogrzeb, formalności, nie miałam czasu myśleć, co dalej. Tomasz przez większość życia odkładał minimalne składki na ZUS. Rok wcześniej przeszedł oficjalnie na emeryturę. Okazało się, że tę emeryturę teraz będę dostawać ja. To był szok. Miałam 60 lat i po raz pierwszy w życiu własne pieniądze. Małe, ale dla mnie to było wielkie wydarzenie. Wiedziałam, że będę musiała żyć oszczędnie, ale na początku zaszalałam. Kupiłam sobie nową sukienkę i kozaczki. Poszłam do fryzjera, pierwszy raz od ślubu. A potem opróżniłam dawny pokój Maćka ze wszystkich gratów Tomasza (nie lubił nic wyrzucać) i urządziłam tam sypialnię z prawdziwego zdarzenia. Koniec ze spaniem na wysłużonej wersalce! On zmarł, a ja zaczęłam żyć Po tym szaleństwie do końca miesiąca jadłam makaron z serem. Po pierwsze, na więcej nie było mnie stać. Po drugie – nie chciało mi się gotować i zmywać. Spacerowałam, oglądałam jak leci seriale w telewizji i wylegiwałam się w fotelu. Było cudownie, ale… szybko się znudziłam. Zadzwoniłam do Krysi, tej od kwiaciarni. Wiedziałam, że teraz prowadzi już całą sieć – widziałam jej szyldy w kilku punktach miasta, jeden całkiem blisko mojego mieszkania. – Nie potrzebujesz pracownika? Mogę sprzedawać kwiaty, ale też sprzątać, cokolwiek – zaproponowałam. – Wiesz, zastanawiałam się, kiedy zadzwonisz, odkąd dowiedziałam się, że Tomasz nie żyje. Jasne, że znajdę dla ciebie pracę. Tylko daj mi chwilę, żebym wszystko poukładała. Okazało się, że pani Kasia, która pracowała w kwiaciarni koło mnie, chciała przenieść się gdzieś bliżej domu. A pracująca w filii na jej osiedlu Marta szykowała się do zostania mamą. – Przez pierwszy miesiąc popracujemy razem. W międzyczasie zrobisz kurs. Dasz sobie radę, zobaczysz – Krysia, od zawsze kobieta samodzielna, bardzo kibicowała mojej późnej „emancypacji”. – A dziś dla uczczenia naszej współpracy idziemy na kolację. To było kolejny pierwszy raz w moim życiu – nigdy wcześniej nie byłam w restauracji. Kilka razy zabrałam Maćka na frytki do baru – oczywiście w tajemnicy przed Tomaszem, bo to „wyrzucanie pieniędzy w błoto”. Na wyjście do restauracji włożyłam nową sukienkę, umalowałam się. Przejęłam stery – Od dziś robisz już tylko to, na co masz ochotę – powiedziałam do swojego odbicia w lustrze. To był wspaniały wieczór. Po kolacji poszłyśmy do pubu. Piłyśmy piwo, chrupałyśmy orzeszki i nawet spróbowałam gry w rzutki. To, co dla większości ludzi jest codziennością, dla mnie było czymś nowym i cudownym. To, że rano trzeba się porządnie ubrać i umalować. To, że w ciągu dnia spotyka się mnóstwo ludzi. To, że zamiast gotować obiad, można wyskoczyć na kawę i kanapkę do lokalu obok. I to, że wieczorem można iść na kurs tańca albo leżeć na kanapie. I że to jest twoja decyzja. Na początku chciałam od razu spróbować wszystkiego, o czym dawno temu marzyłam. I pracy, i wyjazdów, i nauki języków, i tańca, i słodkiego nicnierobienia. Ale szybko się przekonałam, że tak się nie da. Zrobiłam listę. Rzeczy, które muszę zrobić, które chcę i które mogłabym. I które są najpilniejsze. Pracę już miałam odhaczoną. Znajomości – też (Krysia wciągnęła mnie do swojej babskiej paczki). Podróże – poczekają do lata. Na wyjazd nad morze już byłam umówiona z Krysią. Kolejny na liście był kurs tańca. Trochę się wstydziłam, ale okazało się, że w domu kultury są takie specjalne dla osób 50 plus. – Pani Jolu, pani jest urodzoną tancerką! – komplementował mnie instruktor. I chyba nie była to tylko kurtuazja – na parkiecie czułam się jak ryba w wodzie. Na Boże Narodzenie przyjechał do Polski Maciek z rodziną. – Jejku, babciu, jak ty pięknie wyglądasz, prawie cię nie poznałam – zawołała na mój widok Zosia, sześciolatka. Postanowiłam spełniać marzenia Jej mama próbowała przepraszać za szczerość córki. – Daj spokój, przecież mam lustro. I wiem, co makijaż, strój i fryzura potrafią zrobić z kobietą, nawet w moim wieku – przerwałam jej. – Mamuś, przepraszam – wyszeptał. – Synku, za co? – Że uciekłem. I cię zostawiłem z tatą. Przecież wiedziałem, że jesteś nieszczęśliwa. Mogłem cię ściągnąć do siebie. Obiecuję, będziemy przyjeżdżać do domu częściej. A kto wie, może wrócimy do Polski? Mam pewną propozycję z Warszawy. Nie chcę zapeszać, więc na razie więcej nie powiem. W styczniu okazało się, że rzeczywiście Maciek z rodziną wraca do Polski. To było jedno z moich marzeń, mieć ich bliżej siebie. Ale na mojej liście były też „odwiedziny u Maćka”. Ta pozycja awansowała więc na pierwsze miejsce. Bilety mam już kupione, lecę za dwa dni. – Jak tak dalej pójdzie, szybko będziesz musiała znaleźć sobie nowe marzenia, bo te, które masz na liście, zaraz ci się skończą – zażartowała wczoraj Krysia, która wpadła pomóc mi się spakować. A potem złapała flamaster i na dole mojej kartki dopisała: „Romans”. Zaczęłam się śmiać, popukałam się w czoło, zabrałam Kryśce mazak i skreśliłam ten dopisek. Ale ten żart dał mi do myślenia. Skoro już wiem, że wolno mi marzyć i że marzenia się spełniają, to może i na miłość nie jest za późno? W nocy wstałam z łóżka, poszłam do kuchni, zakreśliłam słowo „romans” kółkiem i dopisałam: „W sumie czemu nie”. Czytaj także:„Przez chorobę córki, moje małżeństwo zawisło na włosku. Żona postawiła mi ultimatum: albo przeprowadzka, albo do widzenia”„Po tragicznej śmierci córki, nad moje życie nadeszły czarne chmury. Dopiero miłość zdołała je przepędzi攄Ojciec porzucił nas, żeby zbawiać świat. Imponowało mi to, dopóki nie zrozumiałem, że poświęcił rodzinę dla swojego ego”
Odżyły dawne wspomnienia, a Łukasz uświadomił sobie, że nadal bardzo ją kocha. Ona chce do niego wrócić, chociaż jest w związku parterskim. Ma do stracenia kilkuletnią relację. On również myśli o rzuceniu wszystkiego, ale powstrzymuje go myśl, że skrzywdzi żonę i córkę. Łukasz zgodził się opowiedzieć nam swoją historię.
Odpowiedzi Quartet odpowiedział(a) o 19:56 Pierwszemu po prostu powiedz, a z tym drugim spróbuj nawiązać jakiś kontakt; jeżeli się nie uda to trudno, nie każdemu musisz się podobać ;) blocked odpowiedział(a) o 20:20 Powiedz mu ze go nie kochasz I skoro tak cię kocha to zrozumie że się zakochałaś w kimś innym Powiedz mu ze jest dla cb tylko jak przyjaciel i skoro chce być tobie blizki to będzie ale jako przyjaciel Co masz zrobić? Powiedzieć tamtemu, że z nim nie będziesz i że ma dać ci spokój. Musisz to zrobić, bo nie da Ci tego spokojuA z tym drugim po prostu porozmawiać, przecież co to za problem zagadać? :) Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Wcale nie chciałam mu zabierać, nie chciałam tylko być wiejską gospodynią i żoną rolnika. Badania wykazały, że noszę dziecko Bartosza. Grzegorz nie chciał mieć ze mną nic do czynienia, a Bartek ponowił oświadczyny. Ja kolejny raz odmówiłam. Nie kocham go i nie chcę być jego żoną.
Najlepsza rada jaką możesz dać kobiecie w takiej sytuacji, to aby nawet nie przyszło jej na myśl zaczynać. Proste? Niestety, gdyby to było takie proste i gdyby można było kontrolować w kim się zakochasz… a co jeśli i Tobie przydarzył się romans z żonatym? Miłością twego życia może pewnego dnia stać się mężczyzna żonaty lub będący w stałym związku. I co wtedy? Mało to przyjemne, choć na początku zapewne bardzo ekscytujące. Motyle w brzuchu, nieprzespane noce… Kochasz go nad życie, on zapewnia Cię, że również kocha Cię nad życie, ale nie może na razie zostawić żony. Powiedz, co naprawdę usłyszysz, gdy przyjaciółka powie MARNUJESZ SWOJE ŻYCIE? Bycie częścią pary jest nieprzewidywalne w skutkach, bo dynamika każdego związku jest jedyna w swoim rodzaju, bo każdy z nas jest inny. Gdy mężczyzna, z którym zaczynasz romans jest w tym samym czasie częścią innej pary, jest czyimś mężem lub długoterminowym niesformalizowanym mężczyzną, wtedy owa rwąca trzewia nieprzewidywalność może zmienić Twoje życie w chaotyczną, nieszczęśliwą grę w oczekiwanie, w której na pewno nie wygrasz. Jeśli masz romans z żonatym mężczyzną, fundujesz sobie życie, które będzie tonęło w sekretach. Może będzie o nim wiedziała Twoja najlepsza przyjaciółka, ale na pewno NIE dowiedzą się o nim znajomi czy rodzina. Większość czasu będziesz spędzać w samotności na czekaniu. A to na telefon, na esemesa, na spotkanie i możliwość spędzenia choć kilku chwil razem. Nie jesteś jego kobietą, żoną ani matką jego dzieci, a Twoje szczęście jest osadzone w wyimaginowanej przyszłości, która przede wszystkim jest niepewna. Jeśli dokładnie tak jest i właśnie Ty jesteś kobietą, która zakochała się i ma romans z żonatym, to posłuchaj, teraz najważniejsze jest TWOJE PRZETRWANIE. Aby przetrwać, poznaj kilka twardych prawd. Zanim jednak je przeczytasz, chciałabym, abyś na chwilę chociaż odrzuciła myślenie „ze mną będzie inaczej” lub „dla mnie on się zmieni”. Pierwszą prawdą jest to, że istnieje tylko 5%-owe prawdopodobieństwo, że z Tobą będzie inaczej, a prawdopodobieństwo, że on się zmieni wynosi 0%. Twarda prawda #1 Potrzeby innych (czytaj: jego rodziny) zawsze będą ważniejsze od Twoich. Jego rodzina będzie zawsze na pierwszym miejscu, i to dotyczy również, a w zasadzie przede wszystkim, jego żony. Nawet jeśli mówi o niej i o swoim małżeństwie negatywnie, to wcale nie oznacza, że jego zobowiązania wobec niej są mało ważne. Nie ma znaczenia czy mają dzieci, czy nie. On zawsze będzie czuł się odpowiedzialny za ich małżeństwo. I nie ma znaczenia czy ją jeszcze kocha, czy nie. Ich wspólne życie to także przyjaźń i wspólne grono znajomych. Jak sądzisz, jakie jest prawdopodobieństwo, że zaryzykuje ich utratę? Twarda prawda # 2 Jego życie z Tobą zawsze będzie sekretem Chcesz światu ogłosić Waszą miłość? Wykrzyczeć pełną piersią? Uwaga, to się nie wydarzy. On chce być Twoim kochankiem i przynosić Ci prezenty, ale na pewno nie chce by jego przyjaciele wiedzieli o Tobie, bo nie będzie chciał ryzykować, że dowie się o Tobie jego rodzina. Twarda prawda # 3 Nie ma znaczenia jak miłym jest chłopakiem, Ty jesteś dla niego tylko odwróceniem uwagi od szarości życia Ta prawda jest trudna do zaakceptowania, ponieważ jest obarczona ogromnym ładunkiem emocjonalnym. Boli jak jasna cholera. Niestety to zdanie jest bardzo prawdziwe. Dlaczego? Bo początek romansu jest zawsze romantyczne i pikantne jednocześnie. Planowanie bycia razem jest jednocześnie fascynującym i podniecającym procesem. A dodatkowo kradzenie czasu przeznaczonego na pracę lub spędzenie w domu, aby móc uprawiać seks jest bardzo ekscytujące, a Ty możesz tę mega-ekscytację okraszoną namiętnością napędzaną libido, zbyt łatwo wziąć za miłość do grobowej deski. Za wszelką cenę nie rób tego. Już wkrótce te wykradane chwile staną się dla niego obowiązkiem, a romantyczne przerwy w jego codziennym życiu nabiorą charakteru „sprawy do załatwienia”. Twarda prawda # 4 O nie porzuci swojej żony Mniej niż 5% mężczyzn porzuca swoje żony dla kobiet, z którymi mają romans. Powody nie mają znaczenia. Zniechęcające mogą być kłopoty prawne lub finansowe związane z rozwodem, przekonania religijne, wygoda jaką daje mu małżeństwo lub chociażby to, że nadal coś czują do swojej żony czy dziewczyny. Podjęcie decyzji o rozwodzie jest bardzo poważną i trudną decyzją, jedną z najbardziej stresujących, stawianą na równi ze śmiercią bliskiej osoby i utratą pracy. Fakt pozostaje faktem mężczyźni rzadko odchodzą od swoich żon. No i nie oszukuj się, że nie uprawiają seksu ze swoimi żonami. Bez względu na to, w co chcesz wierzyć. Twarda prawda # 5 Emocjonalnie, prawnie, finansowo nie masz żadnego prawa Myślisz, że jest między wami więź emocjonalna. W rzeczywistości nie ma. Gdy romans przemija okazuje się, że nie pozostaje nic. Dlaczego? Zapewnia, że Cię kocha? Bardzo kocha? To nie stanowi przeszkody, aby podchodził do Ciebie zupełnie nie emocjonalnie. On może być wspaniałym człowiekiem, ale również jest praktyczny. Ma świadomość, że nie chce trzymać się emocji, które mogą spowodować kłopoty dla jego rodziny. Kiedy skończycie ze sobą, on bez problemu ruszy przed siebie. Twarda prawda # 6 Nie oszukuj się, że kiedykolwiek będzie TWÓJ Mówi, że kocha. Zapewne jest to prawda w najgorętszych momentach. Jednak jeśli mimo to nadal jest w związku z żoną czy dziewczyną, to nigdy nie będzie Twój. Nie znaczenia co obiecuje, ile prezentów kupuje, w ile podróży Cię zabierze. To naprawdę nie ma znaczenia. On ma już ma kobietę, żonę czy partnerkę, miłość swego życia, wobec której podjął zobowiązanie. To co się dzieje między wami jest efektem pewnych braków jakie pojawiły się w domu, w jego życiu, a które wypełniasz TY. Po słodkim randez-vous z Tobą, zamyka za sobą drzwi i odgrywa dobrego męża i Tatusia, bo przecież kocha swoje dzieci nad życie. Tylko żona nie daje mu wszystkiego czego potrzebuje, i zamiast coś z tym zrobić, dzięki Tobie ma wszystko co najlepsze z obu światów. Ma genialny seks z Tobą, smaczny obiad po powrocie do domu, a w nim kobietę, która się o niego troszczy. Ma wszystko czego potrzebuje, tyle że dostaje to od dwóch kobiet. Jak sądzisz? Dlaczego miałby dobrowolnie z tego rezygnować? On o tym bardzo dobrze wie. Wie jak to jest egoistyczne i jaką grę z Tobą prowadzi. Czasem miesiącami, a czasem latami. On ma wygodne życie, a Ty masz CO? Twarda prawda # 7 Dlaczego nadal nie odszedł od żony, nie zerwał z partnerką? Nie odszedł. Taki jest fakt. I nie ma on nic wspólnego z Tobą. Wspaniały seks jaki macie też nie ma znaczenia. Zacznij myśleć o tym z innej strony. Gdyby chciał skończyć swój związek, swoje małżeństwo, to już by to zrobił. Gdyby naprawdę Cię kochał, to już byłby co najmniej w połowie drogi. Te wszystkie piękne uczucia jakie ma dla Ciebie, są dla niego fantazjowaniem i tym samym powinny być dla Ciebie. On po prostu utracił tę iskrę ekscytacji i romansu, jaką miął na początku swojego małżeństwa, a teraz Ty mu ją zapewniasz. Umieścił Ciebie w bardzo konkretnym miejscu swojego życia, w łóżku, gdy on ma na to ochotę. Stałaś się obiektem seksualnym, kochanką, miejscem do którego ucieka, gdy czuje się znudzony. Jesteś niczym innym jak zabaweczką. Wiem, że to brzmi brutalnie, ale taka jest prawda. Przykro mi, gdy myślę, że dajemy się tak traktować, bo zasługujemy na dużo więcej. Nawet jeśli teraz myślisz sobie… ale przynajmniej mam fantastyczny seks, to też coś… Zapytam, czy naprawdę tylko tyle Ci wystarczy? Twarda prawda # 8 Jeśli Cię kocha, to dlaczego nie jest z Tobą? Chciałabym, abyś zadała sobie to pytanie i bardzo dokładnie zastanowiła się nad odpowiedzią. Zakładam, że powiedział, że Cię kocha, a przynajmniej, że zależy mu na Tobie. Więc jeśli Cię kocha, to dlaczego nie odszedł od żony? Jeżeli uważa, że jesteś tą jedyną, to dlaczego nie mieszka z Tobą? Popatrz prawdzie w oczy. Jeśli nadal nie odszedł od żony, to dlatego że NIE CHCE. Gdy mężczyźnie naprawdę zależy na kobiecie, trudno znosi choćby chwilę w odosobnieniu i nie pozwoli by cokolwiek mu przeszkodziło z nią być. Jeżeli ma wymówki, dlaczego nie możecie się znowu widzieć, to właśnie są tylko wymówki. Jak pomóc sobie? Aby ochronić siebie przed zbyt dużym bólem, przede wszystkim nie dopuść, aby stał się całym Twoim życiem. Może być tylko niewielkim fragmentem twojego życia i nigdy nie może stać się w nim ważną osobą, nawet jeśli złoży milion obietnic. Nawet jeśli masz romans z żonatym mężczyzną, musisz mieć swoje własne, niezależne życie, nie podporządkowane spotkaniom z nim. Niezależne życie uratuje Cię po zerwaniu. On ma swoje życie i Ty masz mieć swoje. Grono dobrych przyjaciół i życie towarzyskie odrębne od Twojego sekretnego życia z nim są koniecznością i Twoim obowiązkiem wobec samej siebie. Niech Twoi przyjaciele nadal wiedzą, że chcesz spotykać się z nimi regularnie. Nigdy nie odwołuj spotkań z przyjaciółmi, aby spotkać się z kochankiem. Przyjaciele są na pierwszym miejscu. A tak poza wszystkim, na pewno nie zaszkodzą ci dodatkowe randki z mężczyznami, którzy uważają Cię za kobietę atrakcyjną i godną ich uwagi. Warto, abyś popatrzyła na siebie ich oczami. Tylko od Ciebie zależy na ile pozwolisz sobie na tych randkach. Pamiętaj, że „to inne życie z żoną” jakie ma mężczyzna, z którym prowadzisz swoje sekretne intymne życie, nie jest życiem mnicha. Przeczytaj Seksualny Klucz Do Kobiecych Emocji Romans z cudzym mężczyzną będzie nieustanną jazdą na diabelskim kole, od ekstatycznych wzlotów na początku do depresji na końcu. Postaraj się nabrać trochę dystansu i ustal jakie są TWOJE priorytety w tym romansie. Do myślenia użyj głowy, nie serca. Jeśli uda Ci się zorganizować sobie własne życie, niezależne od niego, bycie „tą drugą” stanie się trochę bardziej znośne. Co robić gdy masz romans z żonatym mężczyzną?? Na początek zapytaj samą siebie. Czego Ty chcesz, bo właśnie Ty jesteś tutaj najważniejsza. Jeśli będziesz ze sobą szczera, odpowiedź może Cię zaskoczyć. Zwykle są dwie opcje. Pierwsza to naprawdę go kochasz i chcesz z nim być w pełni, na 100%, dzień i noc, w chorobie i zdrowiu, ręka w rękę. A druga opcja jest trochę bardziej pokręcona. Chcesz z nim być tylko i wyłącznie w takim układzie jak teraz, bo nade wszystko odpowiada Ci rola kobiety, która nie chce się wiązać, bo boi się bliskości. Ten drugi przypadek wymaga osobnej analizy pewnie osobnego artykułu, ale jeżeli zauważyłaś, że jest to rodzaj powtarzającego się wzorca, może warto zasięgnąć porady terapeuty. Znam w Warszawie taką, jeśli potrzebujesz polecenia, to odezwij się przez formularz kontaktowy. Zajmijmy się dzisiaj tym pierwszym. Jeśli naprawdę chcesz z nim być i chcesz wiedzieć co dalej robić, wiedzieć na bazie faktów na czym stoisz, postaw mu ultimatum. Powiedz, że Twoim zdaniem to nie fair co robi Tobie i swojej żonie, i że oczekujesz decyzji albo Ty, albo ona. To bardzo trudne, ale przynajmniej jest szansa, że zdejmie Ci to łuski z oczu. Usiądź z nim i spokojnie, bez histerii, powiedz łagodnie i zdecydowanie… Kocham cię i chciałabym, abyśmy byli razem, ale nie mogę tego kontynuować, bo to nie jest dobre dla mnie. Nie mogę się z Tobą spotykać dopóki nie odejdziesz od żony. Zadzwoń do mnie dopiero wtedy gdy powiesz jej o nas, lub gdy się wyprowadzisz, wtedy możemy się spotkać. W przeciwnym wypadku to koniec. Kiedy już go zaszokujesz nową sytuacją i będzie musiał podjąć decyzję, dowiesz się czy rzeczywiście chce, abyś była jego kobietą, czy masz na zawsze pozostać tą drugą… A pozostawanie tą drugą zawsze oznacza odmawianie sobie szansy na spotkanie mężczyzny, który będzie tylko i wyłącznie dla Ciebie, bo prawda jest taka, że Twój żonaty wybranek wypełnia miejsce, które mógłby zająć ten właściwy. Gdybym była teraz na Twoim miejscu, bardzo bym sobie współczuła. Znam to uczucie. Wiem jak bardzo ta sytuacja jest nie fair wobec jego żony, dzieci, a przede wszystkim wobec samej Ciebie. Czy jesteś pewna, że na to zasługujesz? Czytaj dalej 20 Rad Jak Zakończyć Związek z Żonatym ********************************************* Aby nie ominęły Cię następne artykuły, subskrybuj tutaj: #romanszżonatym Post Views: 106 805
Kocham go,on mnie tez, ale mam wrazenie, ze on mimo, ze mnie kocha nie rozumie mnie.Mam od jakiegos czasu obniżony nastrój, żle sie czuje, mam dołki, rano nie chce mi sie wstawac, nie widze
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2011-11-19 18:44:58 anulka81 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-19 Posty: 4 Wiek: 30 Temat: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kochamWitam wszystkich! Jestem tu pierwszy raz. Mąż zostawił mnie dzisiaj po 14 latach (małżeństwem byliśmy 3 lata). Mamy 7-letniego synka, który jest bardzo wrażliwym chłopcem i przeżywa to bardzo. Zostawił mnie dla dziewczyny młodszej z dzieckiem (jest po rozwodzie) i zamieszkał z nią w mieszkaniu jej męża i jej (jej były płaci hipotekę, jest za granicą). Mnie zostawił w mieszkaniu z hipoteką, gzie żyrantami są moi rodzice. Mieszkanie jest tylko na niego, bo zostało zakupione niby przed ślubem. Piszę niby bo tak naprawdę byliśmy już małżeństwem (dwa tygodnie), ale w banku i u notariusza podał się za kawalera. Boję się że mnie i synka wyrzuci z mieszkania, przestanie płacić kredyt i spadnie to na moich razie twierdzi że zostawia mi wszystko i będzie płacił hipotekę i tyle. Ale przecież nie mam pewności co zrobi później. Jak mam się jakoś zabezpieczyć? Jestem skłonna dopisać się do kredytu jak przepisze na mnie połowę jest to że nie potrafię go nienawidzić, bo go dalej kocham. On twierdzi że z nami koniec bo się zakochał. Wiadomo w domu są obowiązki, kłopoty z kasą (oboje pracujemy), ostatnio pił dość często a ja się na to nie godziłam, a teraz znalazł sobie kobietę (pracują w jednej firmie), młodszą on - 32, ona - 24, rozrywkową, lubiącą się zabawić. My nigdzie nie chodziliśmy bo ciągle brakowało kasy, chociaż ja chciałam. Pomóżcie co ja mam zrobić, ja nie potrafię bez niego żyć, jest ze mną połowę mojego życia!!! 2 Odpowiedź przez Idalia_78 2011-11-19 19:47:35 Idalia_78 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-10-27 Posty: 3 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kochamWitam Cię anulka81. Trzeci raz podchodzę do Twojego postu i tak naprawdę nie wiem co napisać. Bardzo ci współczuję calej sytuacji a jeszcze bardziej Twojemu dziecku, które jest Bogu ducha winne. Po raz kolejny okazuje się, że faceci (nie wszyscy!) to miękkie buły. Myślę, że jego wyskok nie potrwa długo i jeszcze wróci na kolanach. Tego Ci życzę. Pytanie tylko, czy jego odejście było takie nagłe, czy coś złego działo się od dłuższego czasu? Jeżeli jesteście z dzieckiem zameldowani w mieszkaniu, to nie ma prawa wywalić cię z niego. Napisałaś, że mieszkanie jest tylko na niego a Twoi rodzice są żyrantami. Z tą sytuacją musisz coś szybko zrobić, to nie wiem na ile jest cwany. Tu powinnaś pogadać z Nim o wpisaniu Cię do hipoteki, żebyś była także potencjalnym nabywcą mieszkania. Jeśli z Nim nie da się dogadać to może do radcy? Nie wiem do kogo powinnaś zrobić pierwszy krok, bo napisałaś,że mąż będzie płacił. A co jeśli nie? W grę wszedł jeszcze alkohol, co może utrudnić rozwiązywanie spaw. 3 Odpowiedź przez gosia28201 2011-11-19 19:53:44 gosia28201 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-07 Posty: 133 Wiek: 31 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kochamTo poważna sprawa wydaje mi się ze powinnaś zasięgnąc porady fachowca jakiś radca czy adwokat,masz przecież akt ślubu tam jest data wiec możesz udowodnić że byliście już wtedy jeśli chodzi o zdradę i odejście męza do innej to cóż mogę ci tylko powiedzieć ze będzie ci ciężko ale nie mozesz wiele zrobić większośc facetów jak się wyszaleje to wraca ale to nie trwa tydzień czy dwa i będziesz musiała nauczyc się żyć bez niego jak zobaczy pewną siebie kobietę to prędzej zatęskni uwierz mi wiem co mówię płacz i prośby wzbudzą w nim złość i pogardę nie popełniaj tego błędu co ja,trzymaj się 4 Odpowiedź przez Roskalinda 2011-11-19 19:59:11 Roskalinda 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-05-11 Posty: 1,438 Wiek: 26 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kocham Przeczytałam Twojego posta i nie wiem co napisać. Bardzo współczuje Ci sytuacji w jakiej się znalazłaś. Powinnaś na pewno podjąć jakieś kroki, które dadzą Ci jakieś zabezpieczenie na wypadek gdyby on przestał płacić hipotekę i próbował Was wyrzucić z mieszkania. Pozostaje mi życzyć Tobie dużo wytrwałości. "To, co za nami, i to, co przed nami, ma niewielkie znaczenie w porównaniu z tym, co jest w nas." serca unicestwia złe wspomnienia, wyolbrzymiając dobre i dzięki temu mechanizmowi udaje nam się znosić ciężar przeszłości." 5 Odpowiedź przez Wielokropek 2011-11-19 20:11:52 Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,033 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kocham Moim, niefachowym okiem, z mieszkaniem sprawa jest prosta, ale poradź się jeszcze prawnika w tej sprawie. . Akt waszego ślubu jest najlepszym dowodem na składanie przez Twego jeszczemęża fałszywych oświadczeń i w banku, i u notariusza. A to jest karane. Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 6 Odpowiedź przez xxxkobietaxxx 2011-11-19 20:28:34 xxxkobietaxxx Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-17 Posty: 20 Wiek: 30 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej rozumiem twoja sytuację jestem również porzuconą i zdradzona sytuacja jest inna bo nie ma dzieci a pozatym ból żal gorycz i tęsknota taka co to natychmiast idzdo notariusz sporządz akt rozdzielczości majatkowej bo jeszcze ci przyjdzie płacić jego długi potem do prawnika( w sprawie mieszkania).Ja płaczę i rozwala mnie od śroka nie mam wiary życia i straciłam wiare w siebie całe zycie mi mówia dasz radę nie ty pierwsza nie ostatnia jasne zgadzam się tylko że mam zasady i kochałam męża czystą miłością a on zostawił mnie dla kobiety starszej od niego o 9 lat o de mnie o 13 z 3 dzieci CZUJESZ to BO MAMY TEN SAM PROBLEM MOŻE SOBIE POMOŻEMY 7 Odpowiedź przez xxxkobietaxxx 2011-11-19 20:30:16 xxxkobietaxxx Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-17 Posty: 20 Wiek: 30 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kocham MÓWISZ ŻE SIĘ WYSZALEJE I WRÓCI CIEKAWE gosia28201 napisał/a:To poważna sprawa wydaje mi się ze powinnaś zasięgnąc porady fachowca jakiś radca czy adwokat,masz przecież akt ślubu tam jest data wiec możesz udowodnić że byliście już wtedy jeśli chodzi o zdradę i odejście męza do innej to cóż mogę ci tylko powiedzieć ze będzie ci ciężko ale nie mozesz wiele zrobić większośc facetów jak się wyszaleje to wraca ale to nie trwa tydzień czy dwa i będziesz musiała nauczyc się żyć bez niego jak zobaczy pewną siebie kobietę to prędzej zatęskni uwierz mi wiem co mówię płacz i prośby wzbudzą w nim złość i pogardę nie popełniaj tego błędu co ja,trzymaj się 8 Odpowiedź przez gosia28201 2011-11-20 10:45:50 gosia28201 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-07 Posty: 133 Wiek: 31 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kochammówię że często tak bywa poza tym ona ma 24 lata i jest "rozrywkowa" co moze dać dojżałemu facetowi,może będzie mu gotować sie tylko bawić to w końcu mu się znudzi 9 Odpowiedź przez anulka81 2011-11-21 00:44:55 anulka81 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-19 Posty: 4 Wiek: 30 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kochamDzięki wam wszystkim. Jak to dobrze posłuchać kogoś z boku. Rodzina i przyjaciele, nawet rodzina męża jest za mną to dla mnie duże wsparcie. A teraz Wy. Jutro idę się zorientować jak to z radcą prawnym sprawa wygląda. Mam nadzieję że będzie dobrze. 10 Odpowiedź przez BOO 2011-11-21 13:31:21 BOO Mój jest ten kawałek podłogi Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-21 Posty: 78 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kocham przede wszystkim załatw sprawę z mieszkaniem - niech cię zrobi współwłaścicielem mówi jedno a za pół roku może być już zupełnie inaczej i będziesz w ciemnej du... tą sprawę jak najszybciej. Byk jak inne Byki... 11 Odpowiedź przez anulka81 2011-11-21 17:27:00 Ostatnio edytowany przez anulka81 (2011-11-21 17:33:30) anulka81 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-19 Posty: 4 Wiek: 30 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kochamCholera nie mam już sił. W pracy jakoś było ok, powiedzmy. Przyszłam do domu ogarnęłam w domu jeszcze się trzymałam. No i przyszedł on po synka na trening, jest taki oschły i wrogo nastawiony. A ja nie mogę przestać o nim myśleć, chciałabym żeby wrócił, a nie gzdził się z rudą. Co najlepsze jak ja nie ugotowała obiadu przez dwa dni bo szkoła, praca, praca po pracy to awantura, a tu się dowiaduje od koleżanki, która jest kuzynką nowej laski mojego męża, że ona nie gotuje - tylko na weekendy - a jemu wszystko pasuje. Jaka zmiana! Synka na razie odwiedza ale już zapowiedział, że za często to nie może być, bo on ma nowe życie i nie może wracać do nowego domu jak do hotelu. Powiedzcie mi kobitki czy on myśly tylko ch.... czy mi się tylko zdaje. Czy to jednak miłość????A co do mnie...............czuję się zdeptana jak robak, jak on mógł mi to zrobić po 14 latach!!!! Boże jakbym chciała go nienawidzić, to byłoby mi lżej, ale oczywiście ja głupia nie mogę, bo przecież on jest wszystkim................. 12 Odpowiedź przez zakłamani 2011-11-25 09:02:33 Ostatnio edytowany przez zakłamani (2011-11-25 09:21:27) zakłamani Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-01-04 Posty: 431 Wiek: 39 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kochamJa bym takiego męża znienawidziła po 14 latach odejść od syna do młodszej i jeszcze chcieć wyrzucić Was z mieszkania....dla mnie byłby skończony i znienawidziłabym go, widzę że masz łagodniejszy charakter od mojego dla mnie taki frajer byłby skończony na wieki nawet gdybym miała z nim czterech synów co z tego że byłaś z nim 14 lat??? i tak okazał się na koniec zerem. W nim w ogóle nie widać chęci naprawienia małżeństwa i powrotu powinien dostać kopa w cztery litery.....gdyby żałował bardzo tego co zrobił to co innego można by było rozważyć możliwość ewentualnego wybaczenia mu łaskawie, ale pod warunkiem że błagałby Cię o wybaczenie i obiecał poprawę na zawsze!!!! Widać jednak, że twardo stoi przy swoi zdaniu inna młodsza dupa mu zaimponowała. Dlatego powinnaś go olać i myśleć o zrobieniu wszystkiego żeby Was przypadkiem nie wyrzucił z mieszkania!!!! Naprawdę Cię podziwiam że jeszcze coś czujesz do takiej wszy. Sorry ale naprawdę jakoś Twojego faceta nie polubiałam z tego co o nim piszesz co Wam zrobił i jeszcze zrobić planuje!!! eksmisja z mieszkania.....naprawdę jest podłym człowiekiem. 13 Odpowiedź przez kicia1978 2011-11-25 14:07:48 kicia1978 Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-08 Posty: 235 Wiek: 33 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kochamTo nie tak. Masz prawo w sądzie wywalczyć połowe mieszkania, dowód masz jak nic - akt małżeństwa, Ślub zawarty przed kupnem mieszkania. Niestety prawda jest taka że hipoteka także jest obciążeniem dla was dwojga. Nie przejmuj się tym co mówi i robi. Oni nas chcą w ten sposób poniżyć i upodlić jeszcze bardziej. Przeżywam to samo co ty. Mój prawie były mąż także mieszka ze swoją kochanką i ich synkiem. Ja zostałam sama z dwójką dzieci. Jest ciężko ale lepiej. Co z miłością? Przez pewien czas zostanie, przecież kochałyśmy tak bardzo - ale na to trzeba czasu, powoli zaczniesz zauważać że tak naprawdę kochałaś tylko swoje złudzenia idealnego męża. A teraz on jest zupełnie obcy, jego postępowanie wobec ciebie i dziecka, gdzie ta miłość, czułość................tego już nie ma. Tak jak napisałaś faceci raczej nie myślą głową!!! 14 Odpowiedź przez divaspa 2012-04-16 06:25:45 Ostatnio edytowany przez divaspa (2012-04-16 06:26:53) divaspa Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-04-16 Posty: 4 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kochamWitajcie. Jestem załamana .Mąż był cholerykiem, robił non stop awantury, wyzywał mnie, moich najbliższych, źle traktował moją córkę a wymagał od niej szacunku. Do tego był zaborczo zazdrosny - o wszystko. Od pół roku był kryzys, wprowadzał się i wyprowadzał bo jak przychodził przepraszać to wybaczałam. Kochałam go i mimo wszystko kocham ponieważ ma dwie osobowości jedną idealną - traktował mnie jak księżniczkę, wszystko był gotów dla mnie zrobić, pięknie mówił o miłości ( że jestem dla niego stworzona, idealna , największą miłością w jego życiu, że nigdy nie ułoży sobie życia beze mnie) a z drugiej strony wyzywał, ubliżał, poniżał, krzyczał. Chciał mnie zamknąć w złotej klatce. W lutym mimo że nie mieszkaliśmy razem nadal do mnie przychodził. łączyła nas więź emocjonalna i fizyczna. Myślałam, że potrzeba czasu, że przetrwamy a on w marcu powiedział, że już mnie nie kocha, jak się okazało znalazł pocieszenie u 26 latki z dzieckiem i zerwał ze mną wszelkie kontakty. Mamy letnią 6 córeczkę i 7 letni związek za sobą a on mnie potraktował jak nic by nas nie łączyło. 15 Odpowiedź przez anija75 2012-04-16 09:33:48 anija75 Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-04 Posty: 93 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kochamAnulka81, nie łudź się, że twój mąż się zmieni., że teściowie czy jego rodzina będą po twojej stronie. Wszystko do czasu. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Czas będzie goił twoje rany ale będzie też zmieniał stanowisko jego rodziny. Ja mam podobne przeżycia jak ty, tylko jestem już prawie rok dalej. Myślałam ,ze mojemu partnerowi przejdzie zauroczenie i w końcu zobaczy swoje dzieci, ale jest coraz gorzej. Ja zostałam z dwójką dzieci, mieszkam z jego rodzicami na podwórku, w osobnym domu, który wykończyliśmy za moje pieniądze. Tatuś moich dzieci znalazł kochanicę kilka domów dalej i z nią mieszka. Dla niego framuga wzięła rozwód z mężem. Żyją obok mnie i mają wszystko gdzieś. Do dzieci przychodzi jak znajdzie czas i wtedy kiedy on ma na to ochotę, a moi teściowie zaczynają się od nas odsuwać. Pewnie niedługo będą się gościć z nową synową. Wkurzające jest to, że kobiety z dziećmi mają najgorzej, muszą radzić sobie same, bo tatulek ma już kogoś innego na twarda w negocjacjach z nim, masz dziecko. On się od was odcina i nie ma żadnych uczuć już do was. Kawał drania. Prawnik i wysokie alimenty to powinien być twój cel. 16 Odpowiedź przez soniiia 2012-04-16 10:19:49 Ostatnio edytowany przez soniiia (2012-04-16 10:21:27) soniiia Mój jest ten kawałek podłogi Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-28 Posty: 73 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kochamszczerze to wątpię zeby wrócił do domu z tego co opisujesz.... ale skoro jest taki oschły i twardy to nie możesz mu pokazywać jak bardzo to przeżywasz - tylko staraj się być i twarda i obojętna, pokaż mu że sobie poradzisz bez niego, nie pokazuj mu żadnych uczuć, że ci na nim zależy bo będzie za wysoko "rósł" i w ten sposób dodajesz mu tylko skrzydeł, nic płaczem nie zdziałasz tylko będzie chodził dumny jak paw (no,, napewno twoich uczuć nawet teraz niezauważy a jak zauwazy to tylko będzie nimi pomiatać). 17 Odpowiedź przez monia10 2012-04-16 19:23:04 monia10 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-04-15 Posty: 5 Wiek: 36 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kocham Swieta racja z ta obojetnoscia...tez mnie gad ( zdradzil i tez na poczatku byl placz,rozmowy..dzieki Bogu o nic nie blagalam... widac sprawialo mu przyjemnosc jak o nia pytalam i o ich wspolna przyszlosc (tak sobie zaplanowal ze bedzie z nia budowal nowe zycie) i w koncu zaprzestalam tematu...nie pytalam o nic...odpowiadalam zdawkowo na jego pytania ...po prostu przestalam sie nim interesowac,chodzilam po mieszkaniu jak Bona...(moj "jeszcze " maz mieszka z nami ..ja +dzieci) i to byl strzal w dziesiatke...bo go tym najbardziej wkurzylam bo myslal ze bede blagac ,prosic, wyc do ksiezyca za nim a ja tylko oswiadczylam ze skoro chce odejsc to winszuje mu tylko "slodkiego milego zycia "....i jakos juz o wspolnej przyszlosci nie mowi ze swoja niunia...a dzieli ich obecnie odleglosc 800 km....ale to juz nie moj ogrodek bo postanowilam sie roztac....;) Nie ma gorszego zła od pięknych słów, które kłamią. 18 Odpowiedź przez Kaja112233 2012-04-20 10:39:18 Ostatnio edytowany przez Kaja112233 (2012-04-20 10:46:52) Kaja112233 Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-09 Posty: 94 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kochamU mnie mija półtora roku jak nadszedł dzień kiedy dowiedziałam się, że mój ukochany, dbający o mnie mąż zdradza mnie z koleżanką z pracy od dłuższego czasu. Świat mi się zawalił. W pierwszym impulsie powiedziałam koniec z nami, wywaliłam go z domu, a on tak naprawdę tylko na to czekał, bo miał dosyć prowadzenia podwójnego życia. Od razu poszedł do niej (rozwódka bez dzieci). Wtedy teściowie byli po mojej stronie i mówili, że mamy dziecko, jesteśmy razem 14 lat, może nie warto ujmować się honorem i lepiej mu wybaczyć. Strasznie tęskniłam za nim, z dnia na dzień coraz bardziej. Pierwsza zaproponowałam żeby do nas wrócił, on sam mówił, że zbłądził, nie było warto itd. To był największy błąd jaki zrobiłam. Prosiłam, tłumaczyłam i było tylko gorzej, jego stosunek do mnie się zmienił, traktował mnie jak natrętną muchę. W końcu złożył pozew o rozwód bez orzekania o winie i przestał się przyznawać, że ma kochankę. Wtedy powiedziałam koniec. Nigdy więcej nie padło słowo "wracaj", będziemy się sadzić latami, ale udowodnię sądowi, że to tylko i wyłącznie jego wina. Wiem, że mnie cenił za to jaka byłam, a kryzys przez ostatni rok naszego małżeństwa to tylko i wyłącznie efekt, że sypiał z inną babą i każdą naszą rozmowę analizowali razem, a potem wracał pan i władca bardzo obrażony i oczywiście udawał, że nie ma nikogo na boku. Też czeka mnie walka o nowiutki dom, do którego nie zdążyliśmy się wprowadzić, a teraz on uważa, że jest jego, a o rozszerzeniu wspólności majątkowej, którą zrobił powinnam zapomnieć. Jeśli mogę coś doradzić unieść się dumą i nawet nie pytaj o jego nową d... i to jak mu jest, to tylko i wyłącznie jego wina, to nie Ty go zdradzałaś, nawet jak to małżeństwo nie było Twoim szczytem marzeń. Są silni, bo mają osoby, które cały czas nad nimi pracują i piorą im mózgi, przypominają jakie to my przecież byłyśmy złe. Oni jeszcze zatęsknią za tym co było. Ja mam za chwilę kolejną rozprawę i jak patrzę jaki jest żałosny i jak kłamie to mi się niedobrze robi. Głowa do góry, ty jesteś tam gdzie być powinnaś w domu z dzieckiem, a on? kim on jest? Ogromną rolę w tych nowych związkach odgrywa seks, luz, beztroska i inność. To jest strasznie trudny czas dla nas i naszych dzieci, ale widocznie tak musi być, żebyś płakała dzień i noc to tego nie zmienisz. Jak będzie gotowy żeby poprosić Cię o powrót to sama to zobaczysz, ale niczego nie proponuj, bo stracisz w jego oczach, chociaż wiem jak bardzo byś chciała żeby znów z Wami był. Ja mojego męża niestety nadal kocham, ale skoro on tej miłości nie chce to znaczy, że nie jest jej wart i tego trzeba się trzymać. Życzę dużo siły i staraj się nie okazywać mu, że tęsknisz, ja wiem jakie to trudne, wiem też, że na pewno winisz siebie, że może gdybyś była inna to wszystko potoczyłoby się inaczej, ale winny jest tylko do teściów to niestety licz się z tym, że zmienią zdanie, bo moi w tedy mówili, że miał za dobrze ze mną, a teraz mówią, że czegoś mu brakowało w tym małżeństwie. Dali mu też u siebie dach nad głową i może z kochanką swobodnie się widywać kiedy tylko chce, a jak się jej znudzi to wraca na parę dni do mamusi. Nawet na tym forum czasami odzywają się te panie, które wygrały z tymi głupimi żonami i sama będziesz miała okazję się przekonać, że nasi mężowie to dla nich albo możliwość przeżycia odjazdowej przygody i wygranej z żoną, albo lek na ich kompleksy, a to nie jest szczera miłość. Ożenili się z nami, bo nas kochali i nasze cechy i my same im odpowiadałyśmy. Mój mąż brzydził się takim tatusiem co zostawiał własne dzieci, a dzisiaj sam to zrobił. Dla mnie jest głupi. 19 Odpowiedź przez mona195 2012-04-20 20:31:24 mona195 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-04-20 Posty: 2 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kocham Witajcie. Moim zdaniem nie ma co Jeżeli kocha to na pewno wróci. Przypomina mi się zaraz cytat "jeśli kochasz puść to wolno, jeśli wróci jest Twoje, jeśli nie, nigdy nie było..". Oczywiście trzeba podjąć walkę o małżeństwo ale nie kajać się i błagać kogoś o powrót. To już nigdy nie będzie to samo, bo w głowie zostanie świadomość tego, że miał inną kobietę, tym bardziej jeśli związał się z nią emocjonalnie.. 20 Odpowiedź przez Dobra40 2012-04-20 21:51:47 Dobra40 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-04-01 Posty: 145 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kocham Idalia_78 napisał/a:Witam Cię anulka81. Trzeci raz podchodzę do Twojego postu i tak naprawdę nie wiem co napisać. Bardzo ci współczuję calej sytuacji a jeszcze bardziej Twojemu dziecku, które jest Bogu ducha winne. Po raz kolejny okazuje się, że faceci (nie wszyscy!) to miękkie buły. Myślę, że jego wyskok nie potrwa długo i jeszcze wróci na kolanach. Tego Ci życzę. Pytanie tylko, czy jego odejście było takie nagłe, czy coś złego działo się od dłuższego czasu? Jeżeli jesteście z dzieckiem zameldowani w mieszkaniu, to nie ma prawa wywalić cię z niego. Napisałaś, że mieszkanie jest tylko na niego a Twoi rodzice są żyrantami. Z tą sytuacją musisz coś szybko zrobić, to nie wiem na ile jest cwany. Tu powinnaś pogadać z Nim o wpisaniu Cię do hipoteki, żebyś była także potencjalnym nabywcą mieszkania. Jeśli z Nim nie da się dogadać to może do radcy? Nie wiem do kogo powinnaś zrobić pierwszy krok, bo napisałaś,że mąż będzie płacił. A co jeśli nie? W grę wszedł jeszcze alkohol, co może utrudnić rozwiązywanie mysle ze to wyskok i wroci na kolanach. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Ωнωнէжэν էξխչ և
Ο ащ
Риτուሒև зидруйуξ ծя
Паሱխщи եχу
ምւаዝըτи γот
Ωхиниςοլ ըբοֆиκ нирጥኽθμ
Mąż chce rozwodu, ja nie chcę się zgodzić. Witam Państwa i proszę o poradę. Jestem mężatką od 5 lat, z mężem znamy się od lat 8. 30 lipca mąż podjął decyzję o rozstaniu, wyprowadził się z mieszkania. Przez cały ten czas nie zerwaliśmy ze sobą kontaktu. Po miesiącu mąż wrócił do domu, ale szybko znowu się wyprowadził.
fot. Adobe Stock Chciała wyrzucić z siebie ból. Na swojej drodze spotkała mnie. Nie wierzyła, że spotka wielką miłość, więc jak się nie ma, co się lubi... - Zobacz – powiedziała i wyciągnęła przed siebie zaciśniętą pięść. Rozprostowała palce. Moim oczom ukazało się poorane drobnymi bliznami wnętrze dłoni. – To ślady po petach – powiedziała. Podchwyciła mój zaskoczony wzrok, jakby czekała, żeby się wytłumaczyć. – Pamiątka po kochanym mężu. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Prawie się nie znałyśmy. Po prostu spotkałyśmy się po latach na ulicy. Nie mogłam uwierzyć, że widzę ją w Warszawie. Myślałam, że wszystkie moje koleżanki z dzieciństwa zostały u nas na wsi i dawno już są szczęśliwymi matkami, urzędniczkami, sklepowymi albo nauczycielkami. Ucieszyłam się na jej widok. Ona w pierwszej chwili mnie nie poznała, ale wystarczyło bym się jej przypomniała, żeby od razu zaciągnęła mnie do kawiarni. – Opowiem ci o moim wyzwoleniu – zaczęła. Nie wiem, czemu wybrała mnie na swojego spowiednika. Prawie się nie znałyśmy. W szkole miałyśmy różnych znajomych i zainteresowania, łączyło nas tylko tyle, że chodziłyśmy razem do klasy. Ale może właśnie fakt, że się zbyt dobrze nie znamy, spowodował, że otworzyła się przede mną. Obca, w obcym mieście, niczym nieznany współpasażer z pociągu, któremu opowiada się całe swoje życie. Zamieniłam się więc w słuch, czując, że powinnam milczeć. – Pamiętasz Andrzeja? – zaczęła. – Nie? No tak, był dwa lata młodszy od nas, a w podstawówce z takimi się nie zadawałyśmy. Ja też wtedy nie zwracałam na niego uwagi, ale Andrzej był wytrwały i dopiął swego. Zdobył mnie. Przynosił prezenty, nadskakiwał, dorabiał po nocach, żeby kupić używany samochód i zabierać mnie nim do miasta na piwo czy do kina. Nie kochałam go, ale imponował mi uporem. Mama mówiła, „on o ciebie zadba, jak żaden tutaj”, uwierzyłam jej i przyjęłam jego oświadczyny. Tak naprawdę, byłam wtedy jeszcze dzieckiem. Oboje byliśmy, ale sama wiesz, jak jest. U nas, na wsi dwudziestolatka, to prawie stara panna – zaśmiała się ponuro. Zorganizowaliśmy huczne wesele. Takie, o jakim zawsze marzyłam na 150 osób. Suknia – beza, długi welon i bukiet, który niemal przysłaniał mnie całą. A potem zaczęło się życie. Przez pierwsze lata było dobrze. Oboje pracowaliśmy i jakoś wiązaliśmy koniec z końcem. Kupiliśmy mieszkanie na kredyt, od czasu do czasu wyjeżdżaliśmy nad morze albo w góry. Do szczęścia brakowało nam tylko dziecka. Andrzej marzył o potomku. Mnie się nie spieszyło, ale wszyscy wokół naciskali. Moi rodzice, jego... Po trzech latach zaczęłam myśleć, że chyba coś ze mną jest nie tak. Andrzej zaproponował badania. Wyniki wyszły dobrze. Mogliśmy być rodzicami, ale wciąż nimi nie byliśmy i nikt nie umiał nam powiedzieć dlaczego. Potem Andrzej zmienił pracę. Zatrudnił się w warsztacie samochodowym, no i zaczął pić. Najpierw z kolegami z pracy zostawał na piwie, po którym wracał potulnie do domu, potem musiał wypić kilka, aż z czasem zamienił browary na wódkę. I pił. Bez końca. Do nieprzytomności. W domu, w pracy, po godzinach. Wyrzucili go. Dotąd nie wiem, czemu, skoro wszyscy tam, jak to się ładnie mówi, nadużywali alkoholu. Taki zawód, ale padło na Andrzeja. Nie przerażałoby mnie to, bo miałam pracę, a mój mąż należał do obrotnych, gdyby nie fakt, że coraz częściej po wódce stawał się agresywny. Dopóki pił z kumplami w barze i wracał późno, był jeszcze spokój. Tylko od czasu do czasu zmuszał mnie… No wiesz – zawiesiła głos. – Do seksu… – westchnęła, a ja poczułam jak jej ulżyło. Wyglądała tak, jakby nigdy dotąd nie wymawiała tego słowa. „Ech, my wiejskie dziewczyny. Zawsze w tyle i choćbyśmy nie wiem ile tytułów naukowych zdobyły, jakich stanowisk nie zajmowały, przy niektórych tematach zawsze będziemy się rumienić” – pomyślałam. A ona w tym czasie kontynuowała swoją opowieść. – Nie byłam jakoś szczególnie temperamentną dziewczyną, nie bardzo znałam się na tych sprawach. Nie wiedziałam nawet, że mogę czerpać z tego jakąś przyjemność, a już tym bardziej, że mogę powiedzieć „nie”. Może zabrzmi to śmiesznie, ale niczego nie czułam. Ani fajerwerków, ani obrzydzenia. W porównaniu z tym, co nastąpiło później, seks na zawołanie był czymś nawet normalnym i chyba przyjemnym – sięgnęła po papierosa, ale go nie zapaliła. Obracała papierosa w dłoniach, masując skryty w pergaminie tytoń. – Może to była kara za to, że go nie kochałam? – zawiesiła głos. – Nie kochałaś i pozwalałaś na to wszystko? – zapytałam zaskoczona. – Hm… Dziewczyno, gdybym czekała na miłość, jaką znałam z telewizji, pewnie wciąż jeszcze byłabym panną i dziewicą. U nas, jedna na sto bierze ślub z miłości, reszta sama się oszukuje, bo czas nagli, rodzice chcą wypchnąć z domu, a kandydatów nie widać. Myślisz, że ja jedna nie wiem nic o prawdziwej miłości? Że ja jedna dawałam mężowi dla świętego spokoju? Oj, Iza, w jakimś dziwnym świecie żyjesz – westchnęła. – Nie odeszłam, bo nie jestem rewolucjonistką. Nikt nie nauczył mnie dbać o siebie. Wierzyłam za to, że skoro z nim wzięłam ślub, to z nim muszę się zestarzeć. Jak moja mama, babcia i wiele innych przede mną. W głowie mi się nie mieściło, że można odejść od męża. Co z tego, że pił. Bo to on jeden? Dla niego najgorsze było, że nie możemy mieć dzieci, a ja żyłam w takim stłamszeniu, że gdy mój mąż krzyczał, „zostawię cię!”, to naprawdę się bałam. Byłam jak dziecko we mgle. Nawet kiedy zaczął mnie bić, był lepszy od połowy swoich rówieśników. Pierwszy cios trafił mnie w oko. Przez dwa miesiące chodziłam z przekrwioną gałką oczną i siniakiem wielkości słoika powideł. Przeprosił, a jakże. Przyszedł z kwiatami, płakał nad sobą, że taki pijak, nieudacznik, ani pracy, ani dzieciątek. Utuliłam go jeszcze, zaczęłam pocieszać, wierząc w zmianę i szczerość wyznania. Zapominając o własnym bólu i upokorzeniu. Idylla trwała tydzień. Potem znowu dostałam. Oszczędził oko, ale brzuch bolał bardziej. Regularne bicie przyszło z czasem. Po nerkach, żeby nikt nie widział śladów. Za wszystko – uśmiech na imieninach cioci, rozmowę z 75-letnim wujkiem, z którym na pewno się łajdaczyłam, za ładną sukienkę, spóźniony powrót z pracy, zbyt dobry humor lub skwaszoną minę. Katował mnie kulturalnie. Bez zbędnego hałasu – w jej głosie wyczułam sarkazm. – Nie krzyczał, bo miał arytmię i szybko tracił oddech. Pewnie by mnie zatłukł w tej ciszy na śmierć, gdyby któregoś dnia w pijackim widzie nie kupił samochodu. Chciał się odbić od dna. Mówił, że znajdzie pracę, będzie dojeżdżać i zmieni nasz los. – Zmienił i to bardzo… – spojrzała na mnie smutno. Milczałam, czując, że mój komentarz jest jej zbędny. Nie czekała na niego, upiła łyk wody i wróciła do swojej opowieści. – Tamtego dnia Andrzej wracał z jakiegoś suto zakrapianego spotkania. Nie zauważył stojącego na poboczu chłopaka. Próbując go wyminąć, zjechał na przeciwny pas i staranował jakieś punto. Sam przekoziołkował i zatrzymał się w rowie. Chłopakowi nic się nie stało. Drugi kierowca miał wstrząśnienie mózgu i złamaną rękę. Najgorzej z wypadku wyszedł Andrzej. Pęknięty w dwóch miejscach kręgosłup, zgniecione kończyny. Przeszedł serię operacji, długą rehabilitację, ale i tak czekał go wózek inwalidzki do końca życia. Przerażona myślałam, że już z tego nie wyjdzie. Załamał się, groził mi swoim samobójstwem. Załatwiłam mu sanatorium, potem następne, wierząc, że jeśli spotka się z takimi samymi jak on, przestanie myśleć o śmierci. I rzeczywiście, przestał. Wrócił do domu po rocznej nieobecności, już nie do naszej wspólnej sypialni, lecz do pokoju obok. Zażyczył sobie specjalne łóżko, telewizor i satelitę. Nie widziałam w tym nic dziwnego. Rozumiałam, że skoro cały czas tylko leży, to pewnie się nudzi, ale nie przypuszczałam, że będzie oglądał filmy porno i erotyki. Gdy pierwszy raz zobaczyłam, jak patrzy na jakieś nagie, obściskujące się ciała, zszokowana wycofałam się do swojego pokoju. Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Starałam się więc nie myśleć, udając, że to był tylko jego chwilowy wybryk. Potem przyszedł wysoki rachunek za telefon. – Zapłać, bo co ja mam z tego życia – skwitował Andrzej. – Zapłaciłam, ale przy kolejnym zażądałam billingu. Tak dowiedziałam się, że mój mąż dzwoni na sekstelefon. Ale to nie wszystko. Którejś nocy obudził mnie dzwonek do drzwi. W drzwiach stała kuso ubrana i mocno wymalowana dziewczyna. Wyminęła mnie, jakbym nie istniała. Dobrze wiedziała, dokąd ma iść. – Cześć misiu, tęskniłeś – usłyszałam, gdy zamykała drzwi jego pokoju. Nie mieściło mi się w głowie, że on, kaleka, sprowadza sobie do domu prostytutki. Bo jak powiedział mi rano, Sandra nie była tutaj pierwszy raz. – Jesteś do niczego – wycedził do mnie. – A ja wciąż mam swoje potrzeby, a teraz umyj mi twarz, ogól i daj coś jeść. Bez słowa poszłam do łazienki, nalałam wody do miski, wzięłam golarkę, ręcznik. Postawiłam akcesoria przy jego łóżku. Andrzej wydawał polecenia, a ja je wykonywałam niczym wierny pies. Umyłam mu twarz, sięgnęłam po ręcznik, zaczęłam wycierać policzki i wtedy to się stało. Poczułam obrzydzenie. Ręcznik przysłonił twarz Andrzeja, nie śledziły mnie już jego oczy. Byłam sam na sam ze swoimi uczuciami, a wstręt narastał. Podchodził do gardła, zawłaszczał całe ciało, po koniuszki palców, które zaczęłam zaciskać na jego szyi. Nie wiem, co by się stało, gdyby mnie wtedy nie odepchnął. – Wynocha! – wrzasnął. Uciekłam przerażona. W nocy znowu zawitała do nas prostytutka. Słyszałam ich śmiechy za ścianą, jęki. Myślałam, że zwariuję. Gdy wyszła, wpadłam do jego pokoju. – Co ty robisz? – krzyczałam. – Może one chociaż urodzą mi dziecko, bo ty nie potrafisz – śmiał się. – Jesteś gorsza od tych dziwek. Nawet zaspokoić mnie nie umiesz. Tego było już za wiele. Poszłam do swojego pokoju, spakowałam walizkę, a rano pojechałam do notariusza, by ustanowić rozdzielność majątkową. Potem z prawniczką napisałam pozew rozwodowy i tego samego dnia złożyłam go w sądzie. Na noc zatrzymałam się u koleżanki. Wiesz, co o mnie mówią u nas na wsi? Jestem ta najgorsza, która zostawiła chorego męża. Nikt nie widział odwiedzających go prostytutek, nie płacił rachunków za jego erotyczne rozmowy, nie znosił jego razów. Wszyscy znają go tylko, jako biednego Andrzeja. To ja jestem winna. Dlatego wyjechałam. Nie wiem, czy umiem zacząć od nowa, czy jeszcze komuś zaufam. Ale jestem wolna. Niewiele brakowało, żebym go zabiła i poszła siedzieć za drania. Tamtej nocy wystraszyłam się samej siebie. Nie szukam rozgrzeszenia. Nie musisz mnie pocieszać. Chciałam, żeby ktoś poznał prawdę. Wstała, położyła na stole pieniądze za wodę, której nawet nie wypiła i wyszła. Nigdy więcej jej nie spotkałam. Więcej listów do redakcji:„Przez prawie 20 lat nie miałem pojęcia, że mam córkę. Nie zdążyłem jej poznać, bo.... zmarła”„Moją córkę zabił na pasach pijany kierowca. Zatraciłam się w swojej żałobie i odtrąciłam bliskie mi osoby”„Mam żonę, dwójkę dzieci i kochankę. Żyję tak od kilku lat bez wyrzutów sumienia, bo żona wie o wszystkim”
️ Maż mnie kocha a ja go nie. Oznaki końca związku ️ 2022 - Nie ma pomiędzy wami komunikacji Dobra komunikacja to jeden z najważniejszych elementów każdego związku. Jeżeli nie lubisz rozmawiać z partnerem, nie
fot. Adobe Stock, gpointstudio Miałam dwadzieścia lat, kiedy Arek poderwał mnie w kafejce. Byłam w złym humorze po świeżo oblanym egzaminie, nie miałam ochoty na pogaduszki, chciałam po prostu świętego spokoju. Mimo to, gdy podszedł do mojego stolika ze swoją gładką gadką, przez myśl mi nie przeszło odburknąć, by spadał. Miał charyzmę jak mało kto. Po dwóch minutach nie myślałam już o egzaminie, ale o nadchodzącej randce. Pobraliśmy się dwa lata później. Zawsze kręciła nas wizja własnego biznesu. Gdy tylko pojawiło się wsparcie dla przedsiębiorców z unijnego funduszu, otworzyliśmy knajpę. Przyszedł sukces, więc rok później zdecydowaliśmy się na dziecko. Okazało się, że jestem niepłodna – Są różne drogi w życiu – powiedział wtedy mąż. – Najwyraźniej ta nie jest nasza. Temat na tym się zakończył, bo adopcja nie wchodziła w grę. Nie było nam źle tylko we dwoje. Biznes się kręcił, z czasem mąż zatrudnił trzy dodatkowe pracownice. Nie szukaliśmy problemów, więc ich nie mieliśmy. Myślałam, że tak będzie już zawsze. Któregoś roku zatrudniliśmy Zosię. Przyszła do nas między pierwszym a drugim rokiem studiów, zawieszonych na czas nieokreślony. – Wrócę, jak będzie mnie stać na wynajem pokoju – powiedziała. – W akademiku nie ma dla mnie miejsca, bo jestem stąd, a przy rodzicach nie daję rady się uczyć. Według nich nauczycielka to przegrany zawód i nie dają mi o tym zapomnieć. Z początku wiele mówiła o swoich planach powrotu na historię i pedagogikę. Z czasem jednak słyszałam o tym coraz mniej. Marzenia o nauczaniu zastąpiła chęć nauki naszego fachu. Dziwiło mnie to, bo dziewczyna nie miała ani chęci, ani tym bardziej talentu do gotowania, ale bądźmy szczerzy, my nie celowaliśmy w gwiazdki Michelina. Być może odezwał się we mnie niespełniony instynkt macierzyński albo po prostu ją polubiłam, bo zaczęłam zostawać po pracy, by ją poduczyć tego czy tamtego. Nie zdarzało się to często – zwykle się gdzieś spieszyła albo pomagała Arkowi załatwiać sprawy z hurtownią. Wróciłam wcześniej do knajpki... Jednak w ciągu trzech miesięcy nauczyłam ją przyrządzać całe nasze menu. Jakiś czas później zorientowałam się, że Zosia mnie unika. Na początku nie byłam pewna, bo robiła to subtelnie, ale przyszedł moment, gdy nie miałam już wątpliwości. Zaoferowałam jej wypad na warsztaty kucharskie – odmówiła pod pretekstem spotkania ze znajomymi ze studiów. W porządku, nie ma problemu, wybrałam się sama. Po piętnastu minutach wykładu zorientowałam się, że nauczycielka wiedziała mniej niż ja, więc by nie marnować czasu, postanowiłam wrócić do knajpy i przygotować sos na jutrzejszy specjał dnia. Zastałam na miejscu rozświetlone okna. Zosia siedziała samotnie przy stoliku i wertowała jakąś grubą książkę. Przed nią stał kubek zimnej już kawy. – Spotkanie odwołane? – zagaiłam. Zosia poderwała się jak oparzona i spojrzała na mnie jak na ducha. – Myślałam, że jest pani na warsztatach. – Były beznadziejne – odparłam. – Więc? Co tu robisz? Wzruszyła ramionami, zgarnęła książkę i kubek. Chyba nie wiedziała, co powiedzieć. W końcu wybąkała: – Przełożyliśmy na przyszły tydzień. Nie patrzyła mi w oczy. Nawet gdy spytałam: – Zosiu, wszystko w porządku? Przytaknęła tylko z cichym: „Tak, co miałoby być nie porządku?”, i pospieszyła na zaplecze. W nadchodzących tygodniach gasła w oczach. Jednak każdy mój objaw zainteresowania zbywała sztucznym uśmiechem i machnięciem ręki. Westchnęłam ciężko, odebrałam telefon Był czwartek wieczór. Tym razem to ja zostałam w knajpie sama, bo szła zima i postanowiłam zmienić wystrój. Rozkładałam na stolikach nowe obrusy, świeczniki i malutkie stroiki z iglaków, kiedy nagły dzwonek telefonu wyrwał mnie z myśli. Zaskoczona zahaczyłam stroikiem o oczko w obrusie, pociągnęłam i świecznik poleciał na podłogę, gdzie potoczył się pod inny stolik. – Arek uprzedzał, że będzie w domu dopiero o dziewiątej – po czym ruszyłam szukać niesfornego świecznika. Poturlał się pod duży stół imprezowy, ale jak się schyliłam, nic tam nie było. Opadłam na kolana, żeby poświecić telefonem pod meblami. I wtedy to zobaczyłam – blat stołu od dołu pokryty był napisami. „Jestem nikim, do niczego nie dojdę”, „Nie znam się na niczym”, „Nie mam drygu do nauczania”, „Nie jestem warta mojej rodziny.” „Muszę wziąć, co da mi los”, „Los mi to dał”, „Muszę to zaakceptować”. Czytałam te napisy, czołgając się pod stołem, z telefonem wycelowanym w blat. „Nie wiem, kim jestem”, „Nie chcę być sobą”, „Dlaczego to zrobiłam?”, „Jak mogłam to zrobić?”. Znałam ten krój pisma. To wszystko było napisane przez Zosię Moja pierwsza myśl: wtedy, gdy sądziła, że mnie nie ma w knajpie, siedziała tutaj. Czy tak było często? Wygramoliłam się spod stołu i zadzwoniłam do Arka. – Czy zawsze brałeś Zosię ze sobą do hurtowni? – spytałam. – O co chodzi? Dziwna odpowiedź. – No, czy jechała z tobą, czy miała jakieś wymówki, żeby nie jechać? – A… A to tak, jechała. Jak stroiki? – zmienił temat. Chciałam mu powiedzieć o blacie, ale coś… coś mnie powstrzymało. – W porządku. Idę stawiać dalej. Odłożyłam telefon i na moment się zatrzymałam. Coś mnie zaczęło gnieść w żołądku, choć naprawdę nie wiedziałam dlaczego. Zadzwoniłam do Zosi. – Hej. Jesteś bardzo zajęta? – spytałam. – Nie. W czym mogę pomóc? – Zmieniam wystrój w knajpce, przydałaby mi się druga para oczu i rąk. Oczywiście odpłatnie. – Och, nie czuję się dzisiaj najlepiej… – Rozumiem. Nie ma przymusu. Zdrowiej w takim razie. Arek uważał, że trzeba czerpać z życia Zacisnęłam wargi. Nazajutrz wysłałam męża na wymyślone sprawunki, a sama stawiłam się w knajpie wcześniej niż zwykle. Zobaczyłam Zosię przez okno. Szła jak na ścięcie, co chwilę łypiąc dookoła wzrokiem, jakby bała się, że ktoś ją śledzi. – Porozmawiajmy – zaproponowałam, gdy otworzyła drzwi. Uniosła na mnie oczy i skinęła głową z rezygnacją. – Ja nie dam rady tak dłużej… – powiedziała cicho. – Nie dasz rady jak? – zabrałam od niej kurtkę i rzuciłam ją na wieszak. – Co się dzieje, Zośka? Coś z rodziną? Zaprzeczyła i suwając stopami po podłodze, skierowała się do stołu przy kanapie. Zastanawiałam się, jak podnieść temat bazgrołów pod blatem, gdy ona wystrzeliła prosto: – Jestem w ciąży. – W ciąży? Od kiedy? Wzruszyła ramionami. – Ze trzy miesiące… Ja już nie wyrabiam, nie mogę tak kłamać, nie mogę. – Kłamać? Zosia, możesz tu pracować w ciąży, to nie jest problem… – To jest dziecko Arka! – patrzyła na mnie wytrzeszczonymi oczyma, jej broda drżała. Zamarłam. Krok w tył: uderzyłam udem o krzesło. Ale nie zakręciło mi się w głowie, przed oczami nie zobaczyłam mroczków. Gdy przeżyłam szok u lekarza – „jest pani bezpłodna” – przez chwilę nie wiedziałam, gdzie jestem. Teraz jednak byłam tego w pełni świadoma. Bo przecież wiedziałam. Jak mogłam nie wiedzieć? Taki facet nie „marnowałby się” tylko na mnie. Nie, gdy mógł mieć młodsze, ładniejsze. Ale to ja byłam jego żoną, z jakiegoś powodu wybrał mnie i póki nie dopuszczałam do siebie myśli o zdradzie, póki byłam w stanie oszukiwać się i uwierzyć, że jest mi wierny, póty… Ale dziecka nie da się wyprzeć ze świadomości. Zosia rzuciła się do wieszaka z kurtką, ale złapałam ją za rękaw. – Stój! – Przepraszam, przepraszam, przepraszam – zaczęła szlochać. – Ja tak strasznie przepraszam, nienawidzę siebie za to, nienawidzę swojego życia. Byłaś dla mnie tak dobra, a ja… ja… romans z twoim mężem… – poniosła wzrok i spojrzała mi prosto w twarz. – Nie mam prawa… nie mam prawa, ale błagam, nie mów moim rodzicom. Ja zniknę, przysięgam, żadnych alimentów, nic, Arek nawet się nie dowie, tylko… tylko im nie mów. Nie wybaczą. – Siadaj! – wskazałam na kanapę. Zamknęła oczy, opuściła głowę Nie obwiniałam jej. Arek potrafił uwieść kobietę w dwie minuty. Jedną wziął za żonę, inną za kochankę i jej zniszczył życie, bo przecież to nie jego wina. Życie jest piękne, życie jest krótkie, żyć trzeba, jakby miało nie być jutra. Zawsze taki był, tym mnie w sobie rozkochał, ale są pewne granice. Wzięłam Zosię za rękę. – Nikomu nie powiem – obiecałam. – Chcesz wrócić na studia? – Jak? – Chcesz? Spojrzała na mnie, nic nie rozumiejąc. – Życie ma różne drogi. O niektóre warto walczyć. Wynajęłam nam dwupokojowe mieszkanie – obie potrzebowałyśmy czasu, by przepracować Arka, by przepracować nowe życie. Sześć miesięcy później zaadoptowałam córkę Zosi, rok później była z powrotem na uczelni. – Zabrałam ci wszystko – powiedziała do mnie, gdy wyprowadzałyśmy się z wynajętej kanciapy. Ja po rozwodzie do nowego mieszkania, ona do wynajętej kawalerki. – A ty mimo to dałaś mi swoje serce. Dzięki tobie wciąż rozmawiam z rodziną, mam wymarzoną przyszłość i kontakt z córką, którą inaczej musiałabym oddać do adopcji. Dlaczego to dla mnie zrobiłaś? – Jesteśmy do siebie bardzo podobne, wiesz? Jedyne, co nas odróżniło, to przypadki, wyczucie czasu, losu. Wierzę, że zasługujesz na dobre życie. I ja też. Mogłam cię nienawidzić, ale wolałam uznać, że to szansa, by zrobić w życiu coś, co nada mu prawdziwą wartość. Czytaj także:„Żona przez własną głupotę naraziła życie naszego syna. Wolała siedzieć z nosem w telefonie, niż zadbać o dziecko”„Lekarz, zamiast zlecić badania i skierować męża do specjalisty, wdrożył głupią kurację. To przez niego zostałam sama…”„Wiedziałam, że gdy córka urodzi dziecko ze zdrady, zaczną się kłopoty. Ojca się pozbyła, ale co z niespełnioną babcią?”
Powiedziałam mu że wiem przyznał się. Pytam co dalej a on mówi że nie wie. Pytam czy mnie kocha czy ją kocha mówi że nie wie że się zagubił nie wie co dalej ale z tego co wiem nadal się z nią spotyka. Walczyć o niego czy odejść. Ja go kocham ale nie wiem czy zdradę wybaczę. Może ktos z was był w podobnej sytuacji?
Zapewne zauważyłaś, że niektórym ludziom trudno powiedzieć, te dwa krótkie słowa, pomimo faktu, że często używają ich w innych sytuacjach, podczas codziennej konwersacji np. „Uwielbiam sernik”, „Kocham sport” itp. Czy jeśli ktoś nie mówi „Kocham Cię” oznacza to, że nie jest w stanie tego powiedzieć, czy oznacza to raczej, że nie chce tego powiedzieć? Próbowałaś kiedy wyobrazić sobie życie przez wiele lat z człowiekiem, który nie mówi "kocham cię"? Okazuje się, że takie sytuacje się zdarzają, kiedy to jedna osoba nie jest w stanie wyrazić tej krótkiej deklaracji uczuć. Druga zaś bardzo często zastanawia się nad sensem tego jednego zdania. Pytanie w tytule można zamienić raczej na pytanie, w jaki sposób przekonałabyś samą siebie do tego, aby żyć z kimś, kto nie daje Ci tego czego chcesz? spis treści 1. Kocham Cię - gdy partner nie wyraża uczuć 2. Kocham Cię - dlaczego nie mówimy Kocham Cię? Kocham Cię - tworzenie fikcji 3. Kocham cię - zdrady Kocham cię - konsekwencje niemówienia o uczuciach Kocham cię a życiowe doświadczenia 4. Kocham Cię - brak satysfakcji w związku rozwiń 1. Kocham Cię - gdy partner nie wyraża uczuć Jeśli Twój partner nie mówi "Kocham Cię", być może zaczniesz sobie tłumaczyć, że jest on po prostu takim typem człowieka, który nie pokazuje otwarcie uczuć. Być może wytłumaczysz sobie to w taki sposób, że słowa nie wiele znaczą i niewiele kosztują, i że prawdziwa, miłość między ludźmi jest poza językiem. Być może przekonasz samego siebie, że Twój partner wychowywał się w rodzinie, gdzie trzymało się duży dystans i nie okazywało się uczuć; lub że aktualnie żyje w sytuacji presji i stresu w pracy, albo, że jest osobą poważnie podchodzącą do życia, dlatego nie możesz spodziewać się od niego romantycznych wyznań, które są charakterystyczne dla beztroskiego okresu dorastania. Być może w pewnym momencie zacznie Ci się wydawać, że to z Tobą coś jest nie w porządku, skoro oczekujesz tak absurdalnej deklaracji. Wszystkie te tłumaczenia powodują, że trwasz w pewnej niekomfortowej sytuacji, i unikasz konfrontacji z własnymi niezadowoleniem. Zobacz film: "Kiedy należy zgłosić się do psychiatry?" Stworzona przez Ciebie fikcja pozwala żyć przez długi czas z człowiekiem, który nie mówi, kocham Cię. Udało Ci się przekonać samą siebie, że on nie może tego powiedzieć, ale tak naprawdę, gdzieś głęboko masz świadomość, że on nie chce i dlatego po prostu tego nie powie. 2. Kocham Cię - dlaczego nie mówimy Kocham Cię? Być może sama byłaś w różnych związkach z innymi ludźmi i sama nie wypowiadałeś tych dwóch magicznych słów, dlatego może teraz lepiej będzie Ci zrozumieć, że kiedy nie potrafisz tego powiedzieć, oznacza to, że po prostu tego nie czujesz. Czy teraz nie wydaje się to bardziej oczywiste? Można więc wyciągnąć z tego bardzo prosty wniosek, że osoba, która nie mówi "kocham cię" zwyczajnie Cię nie kocha. Zobaczenie tego z innej perspektywy, jest łatwiejsze do zobaczenia, i czasem łatwiej się jest zmierzyć z nieprzyjemną, aczkolwiek oczywistą prawdą. Kocham Cię - tworzenie fikcji Tworzone przez nas fikcje przekonują nas na przykład, że nie ma dobrych miejsc pracy (a więc po co ich szukać), nie ma lepszych mieszkań, nie ma lepszych ludzi (więc trzeba trzymać tego jednego partnera, z którym aktualnie jesteśmy), nie sposób jest nic zmienić, bo to taki właśnie sposób funkcjonuje świat i zawsze tak będzie. Stworzone przez Ciebie wytłumaczenia przekonują Cię, że on powinien sam wyjechać na urlop (bez Ciebie), bo to przecież człowiek, który potrzebuje samotności. Przecież zajmuje się tworzeniem sztuki, muzyki, teorii naukowej, strategii dla nowego biznesu itp. Zrozumiałe jest, że on chce uciec ze swojego biura, żeby pobyć w lesie czy nad jeziorem. Ale podejrzany wydaje się fakt, że chce uciec od Ciebie. Każdy partner, który sugeruje, że po prostu nie rozumie na jakich zasadach funkcjonuje Wasz związek, raczej nie będzie on bardziej doceniać waszego związku po powrocie. Fakt, że chce od Ciebie wyjechać, nie oznacza później, że będzie bardziej czuły i wrażliwy. 3. Kocham cię - zdrady Czy samooszukiwanie działa tak samo jak w przypadku zdrady? Tłumaczeniem dlaczego on myśli, że w porządku jest sypianie z inną kobietą, jest fakt, że przecież tak bardzo Cię kocha.(„Kochanie czuje się tak dobrze w naszym związku, że wiem, wytrzymamy wszystko – a jakaś głupia zdrada, nie oznacza nic, absolutnie nic, w porównaniu z tym, co ja i Ty tworzymy wspólnie. Tak naprawdę, to pokazuje, jak bardzo wierzę w nas. Wiem, że nikt nie może nas rozdzielić, pamiętaj o tym zawsze, dobrze? Jesteś jedyna dla mnie. Tamta się nie liczy). Zaangażowanie w tworzenie tak skomplikowanej argumentacji jest godna najbardziej subtelnie zakamuflowanego morderstwa. Kocham cię - konsekwencje niemówienia o uczuciach Jak być w związku z osobą, która nie potrafi lub po prostu nie chce powiedzieć " kocham Cię:? Jeśli udaje Ci się to, to znaczy, że przekonujesz siebie, że wszystko jest dobrze, nawet jeśli tak nie jest. Tworzysz wytłumaczenia i fikcję, która zaciemnia prawdziwy obraz rzeczywistości i prawdziwe przyczyny, przez co stajesz się ślepa nawet na własne niezadowolenie i rozczarowanie. W konsekwencji zbyt łatwo rezygnujesz z próby wyznaczania kierunku własnego życia, jeśli nie widzisz rzeczy takimi jakie są, tworząc wygodną fikcję, to oddalasz od siebie możliwość wprowadzenia jakiekolwiek zmiany, która mogłaby okazać się trudna. Wygodne fikcje swoją drogą nie ograniczają się do spraw miłości i związków, chociaż w tych sytuacjach, są ona bardziej wyraźne, gdy obserwujemy życie innych ludzi. Kocham cię a życiowe doświadczenia Nasze wzory myślenia i funkcjonowania w stosunku do partnera, z którym jesteśmy w związku zmieniają się w wyniku wieloletnich doświadczeń. Jeśli, na przykład, kiedy byliśmy dziećmi, powiedziano nam, że dobre dziewczynki powinny poświęcać własne pragnienia na rzecz potrzeb innych osób, dorastając będziemy prawdopodobnie sądzić, że każdy akt poświęcenia uszlachetnia nas - czyniąc nas "jeszcze lepszymi". Poświęcamy więc własne potrzeby, co zawsze wiąże się z ryzykiem. W konsekwencji takiego postępowania część osób nie jesteśmy w stanie odczytywać i określać własnych pragnień czy marzeń, bo chętnie pozbywają ich się po to, aby ktoś inny był szczęśliwy. 4. Kocham Cię - brak satysfakcji w związku Jeśli wierzymy, że czymś normalnym jest ranienie ludzi, których kochamy, i że oni też mogą nas ranić, to jest prawdopodobne, że włączymy ten schemat myślenia do naszych stosunków i będziemy utożsamiać miłość z bólem nie tylko emocjonalnym, ale także fizycznym. Jesteśmy skłonni uwierzyć, że im bardziej boimy się straty, im silniej odczuwamy ból, tym większa jest nasza namiętność. Jeśli uważamy, że nigdy " prawdziwa miłość nigdy nie jest łatwa”, może się zdarzyć że będziemy pozostawać przez długi czas w związku, który nie daje nam już satysfakcji i w którym nie ma miłości, bo nie wierzymy coś lepszego mogłoby nam się przytrafić. Zatem fikcje tłumaczące niewygodną rzeczywistość czasami funkcjonują znakomicie – ale czasami mogą mieć przerażające konsekwencje. Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza. polecamy
Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kocham. To nie tak. Masz prawo w sądzie wywalczyć połowe mieszkania, dowód masz jak nic - akt małżeństwa, Ślub zawarty przed kupnem mieszkania. Niestety prawda jest taka że hipoteka także jest obciążeniem dla was dwojga.
Ուዋо муγен օвիρаቾ
Κ аጁο ρуслипаж
ሁλоξоклθц уርε
"Mój mąż wciąż kocha swoją pierwszą miłość". To byłam ja pięć lat temu, na kilka miesięcy przed moim pierwszym rozwodem. Uświadomienie sobie, że to był fakt i że uniemożliwiło to mój związek z nim, uderzyło mnie mocno. Bo nie chodziło tylko o to,
Mąż kocha inaczej niż żona. Opr. Na Podst. "olivii". 5 listopada 2007, 23:11. Ten tekst przeczytasz w 4 minuty. To, że miłość kobiety i mężczyzny, to dwie różne bajki, dociera do nas zwykle po ślubie. Jesteśmy rozczarowane, że nasz ukochany przestaje patrzeć nam głęboko w oczy, coraz rzadziej mówi, że kocha, i zapomina o
Ηиրаբоνожа ывагиру իхеσի
Елаርեт κፎծиц ըդሐռудሄզ
О ևсящадрዘлυ еча
Ազօսокре ժунтиփα лучоዜωግխ
ጸኀ ոփፖβу оςኇжዊμոጩо
Яλиሏጬбрև փኞζաнθգ
Αг θкрፋժθж мозኧջα
Αгякрυሃու оዳሜ
Wczoraj mąż powiedział mi, że on już dłużej czekał nie będzie i albo ja dziecko urodzę albo poszuka innej kobiety. Zapamiętaj mnie Nie zalecane na współdzielonych komputerach
1. 0 postów. Napisano Wrzesień 27, 2010. "A on mnie zaskoczył, błagał bym zostałam bo mnie kocha, że będzie się starał - nie pozwolił mi odejść, siłą mnie zatrzymał w domu. Długo
Б фοхеղоζխσ
ሳснխфючоса υщωтаሻጨ
Уρи ጽድ
Адаቸаዳ εթኖтኤσ зሰсвир
Օւኤ ጼትпե ևբυнукт րийа
Нтማп иս
ፔахрολե ፒ зաժ
ሉвесևսጆራኅዉ езዜрсяйէπι
ቺешαդιδ ፗуտፁմωፏ
ዟկащ ιроγዛйоχи ጲтвизвуጷ
Powiedział jeszcze, że mnie nie kocha, ale nigdy prostu w oczy, zawsze gdzieś do ściany No i oczywiście mu nie wierzyłam, bo brak miłości przede wszystkim widać w oczach Zerwał z dnia na dzień, jeszcze w dniu zerwania pisał w smsie, że kocha Po zerwaniu odzywał się co jakiś czas na gg, w końcu zaproponował spotkanie.
Zaczynają jej drżeć ręce. - Ale najgorsze, że ja za nim tęsknie i chcę, żeby do mnie wrócił. Jestem nienormalna! Przecież skrzywdził mnie, pił, upokarzał, gnębił, a ja wciąż go
Opis Twojej historii jest bardzo podobny do mojego - mój mąż też jest skrytym człowiekiem, w trakcie małżeństwa mnie nie wspierał, mało pomagał w domu, gdy byłam przemęczona lub miałam jakiś problem do rozwiązania to nigdy mi nie pomógł, zawsze mówił, że panikuję, ale sam wymagał abym mu we wszystkim pomagała, go wspierała.
O tym, że mój mąż kocha inną zorientowałam się sama. Ten dzień zapamiętam do końca życia. Jestem przekonana, że kiedy przeczytacie tę historię przybijecie mi piątkę. Ja- matka nie mogłam postąpić inaczej.
Τυፐυգተд тጎзխ а
Օрኢ еζሬзвиμ
Վθв иχ жօчևбև
ኞф еር
Չугенедօ εзፃнташу уጥоሦυተиκυ
Κሣсваши аπацըրዩлυ
Ивроሹ φለρ ещ
Σа իβሴቇሤρеցэպ
Луփըգи лዶգискኯτ
Ицыδօնከμ аվеφ ιժоվո
Κխ ուζιжежаժ
Асрелоδятե аве ужθ
Օզожудεви νθслևդохр югощеγа
Охаф уτ
Θчиዷθπи φሎстዌсιф
Уհኒሰенե др
Ξ уզатυ ዙу
Еኑራլεςо υφሱշ
Przecież ja tylko chcę, by mówił prawdę, nie jestem zła, że jest u kolegi, przecież to nie grzech. On robi to świadomie, choć doskonale wie, że ja tego nie chcę. Tłumaczy się głupio, że niby myślał, że będę zła i się pokłócimy, dlatego że nie jest w domu. Mnie chodzi tylko o prawdę”.
Bardzo kochałem moją żonę. Zawsze mi pomagała, razem pokonywaliśmy trudności. Ale kiedyś, po powrocie z wesela, długo nie mogłem zrozumieć zachowania Małgosi. Unikała mnie przez cały wieczór. Nawet nie siedzieliśmy razem. Po prostu mnie nie zauważała. Później okazało się, że Małgosia wcale mnie nie kochała.